„Czy pensje dla lekarzy po studiach w wysokości płacy minimalnej to element planu Morawieckiego?" – pyta w wysłanym wczoraj do wicepremiera liście inicjator wrześniowej manifestacji Porozumienia Zawodów Medycznych Damian Patecki. Podobne listy przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wysłał do premier, ministra zdrowia i prezesa PiS. Patecki zastanawia się nad emigracją i dokończeniem specjalizacji za granicą.

Na razie Porozumienie Zawodów Medycznych zbiera podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, zakładającym równowartość trzech średnich krajowych dla specjalisty, dwóch dla rezydenta i jedną dla stażysty.

– Dziś stażysta zarabia 2007 zł brutto, a rezydent 3170 zł, mniej niż kasjer w niemieckiej sieci supermarketów – mówi Patecki. I dodaje, że zgodnie z informacjami PZM ważą się losy podwyżek przewidzianych w resortowej ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne, której konsultacje społeczne zakończyły się ponad miesiąc temu, ale uwagi opublikowano dopiero w czwartek 8 grudnia. Projekt zakładający m.in., że za pięć lat lekarz specjalista miałby zarabiać 1,27 średniej krajowej zamrożonej na poziomie 3,9 tys. brutto, według PZM miał skrytykować minister Morawiecki.

– Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że uważa, iż nie ma źródła finansowania tych podwyżek – mówi Patecki.

Wśród kilkudziesięciu uwag zgłoszonych do projektu najczęściej pojawia się ta, że podwyżki są zbyt niskie i nie motywują do kształcenia na uczelniach medycznych. Forum Związków Zawodowych zauważa, że uregulowanie kwestii wynagrodzenia pracowników medycznych powinno im zapewniać godne wynagrodzenie, a Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych wnosi o odrzucenie projektu. Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia zauważa, że wzrost wynagrodzeń białego personelu będzie wiązać się z większymi wydatkami dla szpitali, dlatego powinny zostać „zbalansowane wzrostem wynagrodzeń".