Biegłych sądowych z zakresu medycyny jest mało, bo są nieadekwatnie wynagradzani, a ciążąca na nich odpowiedzialność karna jest zbyt wysoka – zauważa Naczelna Rada Lekarska w apelu do ministra sprawiedliwości. I wnosi o pilną nowelizację przepisów o wynagradzaniu biegłych, która zapewniłabym im wynagrodzenie „adekwatne do nakładu pracy i wiedzy potrzebnej do wydania ekspertyzy".
Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" miesiąc temu, według prezesów sądów okręgowych brakuje nawet 6 tys. medyków, co spowalnia procesy. Deficyt dotyczy wszystkich specjalności. Zgodnie z badaniami Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości na opinie ekspertów-medyków trzeba czekać średnio 17,8 dnia (maksymalny czas oczekiwania – 144 dni), 29 dni (maksymalnie 143 dni) na opinię zespołu biegłych i 48,2 dnia (maksymalnie 206 dni) na opinię wydawaną przez instytucje naukowe lub specjalistyczne.
Na listach biegłych sądowych figuruje obecnie ok. 2160 lekarzy.
NRL przypomina, że dziś wynagrodzenie biegłych oblicza się na podstawie współczynnika od 1,28 do 1,81 proc. kwoty bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. W tym roku wynosi on od 22,90 do 32,38 zł. Samorząd chce, by stawki biegłych były negocjowane, a lekarz powołany na biegłego mógł z góry uzgodnić wycenę swojej pracy.
NRL postuluje też uchylenie obowiązującego od 2016 r. art. 233 § 4a kodeksu karnego przewidującego odpowiedzialność karną za nieumyślne przedstawienie przez biegłego fałszywej opinii. Zdaniem samorządu wprowadzenie tego przepisu do kodeksu karnego mogło się przyczynić do odejścia biegłych lub zniechęcenia do podjęcia obowiązków biegłego. Ponieważ w przepisie „nie wytyczono ścisłej granicy między opinią biegłego nieumyślnie fałszywą a opinią niekompletną, nierzetelną czy niezawierającą odpowiedzi na wszystkie postawione przez sąd pytania", biegły, który nie ze swojej winy przedstawił opinię mogącą zostać uznaną za fałszywą, ryzykuje nawet dziesięć lat pozbawienia wolności.