Kilkanaście noworodków rodzących się z niewydolnością oddechową przeżywa co roku dzięki zastosowaniu krążenia pozaustrojowego ECMO (extracorporeal membrane oxygenation), układowi mechanicznego wspomagania płuc i serca. Metoda, stosowana we wszystkich ośrodkach kardiochirurgii, dostępna jest tylko w dwóch szpitalach dziecięcych. W praktyce natomiast noworodki z zagrażającą życiu ostrą niewydolnością oddechową, której nie da się wyleczyć konwencjonalnymi metodami, mają dostęp do ECMO tylko w jednym z nich.
Klinika Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki (ICZMP) w Łodzi dzięki ECMO ratuje kilkanaście noworodków rocznie.
Jak mówi szefowa kliniki prof. Iwona Maroszyńska, zazwyczaj są to maluchy urodzone w tamtejszym ośrodku, rzadziej z innych szpitali. Profesor Maroszyńskiej marzy się ostry dyżur ECMO, który wyjeżdżałby do potrzebujących maluchów w całym kraju.
Czytaj także: Prywatny ambulans już nie na NFZ
– W niewydolności oddechowej liczy się czas. Ważne, żeby dziecko zostało podłączone do ECMO jak najszybciej, najlepiej już w karetce. Taki dyżur musiałby pełnić zespół złożony z neonatologa, kardiochirurga, anestezjologa i przeszkolonej pielęgniarki – tłumaczy prof. Maroszyńska.
Nad takim rozwiązaniem zastanawia się dyrektor ICZMP prof. Maciej Banach.
– Będziemy się starali przekonać resort zdrowia o konieczności uruchomienia takiego dyżuru dla dzieci z całego kraju. Dziś wiele z nich nie ma szansy na pomoc, bo lekarze z dalszych stron kraju boją się ich wysyłać do Łodzi karetką, w której nie ma urządzenia ECMO – mówi.
Jak tłumaczą specjaliści, samo urządzenie łatwo zainstalować w karetce. Wymaga tylko stabilizacji. A ponieważ w ICZMP są cztery urządzenia, jedno może bez trudu obsługiwać karetkę. Większym problemem będą dyżury specjalistów.
Dzięki uruchomieniu takiego pogotowia można by uratować nawet kilkanaście noworodków rocznie.