Korespondencja z Wenecji
Mieszkający od lat we Francji Grek Costa-Gavras wrócił do swojego kraju, by nakręcić „Adult in the Room” o rozmowach za zamkniętymi drzwiami, jakie toczyły się w czasie greckiego kryzysu 2015 roku na najważniejszych europejskich gabinetach. Steven Soderbergh zrobił film „Laundromat” o aferze Panama Papers, w którym w lekkiej formie – łącząc prawdę i fikcję – pokazał machlojki biznesowe, wielką aferę wycieku dokumentów z raju finansowego i jej wpływ na życie wielu zwyczajnych ludzi.
Spojrzeniem wstecz jest „Oficer i szpieg” Romana Polańskiego, który nie bez powodu przypomina sprawę Dreyfusa w czasach – jak sam mówi – „polowań na czarownice obracających się przeciwko mniejszościom, paranoi na temat bezpieczeństwa, rozbuchanego wywiadu wymykającego się spod kontroli, kłamiących rządów i wściekłej, szukającej sensacji prasy”.
Taniec i wyzwolenie
Ale są w Wenecji również filmy inne, pokazujące rozchwianie wartości, ludzi zagubionych, na oślep szukających dla siebie miejsca w świecie. – To też, wbrew pozorom, są filmy polityczne – mówi mi znakomity chilijski reżyser Pablo Larrain. – Bo atmosfera polityczna rzutuje na naszą codzienność.
W swoim filmie „Ema” portretuje on pokolenie trzydziestolatków. Tytułowa bohaterka jest tancerką. Z mężem, 12 lat od niej starszym reżyserem, adoptowali chłopca. Nie potrafili być rodzicami. Oddali go z powrotem do sierocińca, do ponownej adopcji. Mają wyrzuty sumienia i wzajemne pretensje. Są na skraju rozwodu.