Trudno przyjąć, że ostatnia fala protestów była spontaniczna. To była dobrze wyreżyserowana i dobrze opłacona akcja mająca uderzyć w polski rząd - powiedziała premier Beata Szydło. Zastrzegła, że sporo osób protestowało, bo miało inne zdanie niż rząd. Rozumiemy to i szanujemy - zapewniła Szydło.

"Skoro ta osoba zdecydowała się tysiącom ludzi, którzy wyszli na ulice i place polskich miast i miasteczek by stanąć w obronie niezależności sądów - zdecydowała się publicznie napluć w twarz i oskarżyć nas o to, że protestowaliśmy wtedy za pieniądze i pod czyjeś dyktando. To powiem o tej nieporadnej, zakompleksionej i mało atrakcyjnej kobiecie, słowami byłego marszałka Dorna - 'ona łże jak bura suka'" - napisał na Facebooku ks. Lemański.

Duchowny przeprosił za swój komentarz. W opublikowanych przeprosinach napisał, że były to słowa "zbyt twarde i zbyt emocjonalne". "Wczoraj cały dzień spędziłem w Łodzi wspominajac z przyjaciółmi straszne dni społeczności żydowskiej czasu zagłady. Gdy wieczorem wróciłem do domu, przeczytałem wypowiedź pani premier na temat demonstracji w obronie sądów. Przyznaję, że boleśnie mnie te słowa dotknęły. Przez kilka dni uczestniczyłem w demonstracjach i spotykałem na nich wielu ludzi autentycznie zatroskanych o Polskę. Skomentowałem słowa pani premier, choć należało pozwolić ostygnąć emocjom. Muszę przyznać, że mnie poniosło. Chciałem jakoś stanąć w obronie tych, z którymi byłem wtedy pod sejmem, pod pałacem prezydenckim, pod sądem najwyższym. Mój komentarz był twardy i bezkompromisowy. Zbyt twardy i zbyt emocjonalny. Prawdy należy bronić ale czynić to należy rozważnie i spokojnie" - napisał ks. Lemański.

"Przepraszam panią premier i wszystkich, którzy poczuli się moim komentarzem dotknieci. Wszystkich, którzy odczytali moje słowa jako obraźliwe i zbyt mocne" - kończy swój wpis.