Gowin zadeklarował, że pełen lockdown w Polsce to dla niego ostateczność. - Koszt takiego zamrożenia gospodarki, z jakim mieliśmy do czynienia wiosną, to około 90 miliardów złotych w skali jednego miesiąca. Trzeba pamiętać, że gospodarka i służba zdrowia to system naczyń połączonych. Jeżeli zbyt mocno wyhamujemy gospodarkę, może się okazać, że odbije się to na sprawności działania służby zdrowia - tłumaczył.

Zdaniem Gowina należy „uruchomić wszelkie dostępne instrumenty ograniczania transmisji wirusa, które nie uderzają w gospodarkę”. - Gospodarkę powinniśmy zamykać na samym końcu, jeśli już inne metody okażą się nieskuteczne. To, co premier Morawiecki nazywa „narodową kwarantanną”, miałoby obejmować te same rozwiązania co wiosną, być może jednak poszerzone o dodatkowe ograniczenia związane z przemieszczaniem się - zaznaczył.

Dopytywany o to rozwiązanie wicepremier stwierdził, że np. ograniczenie możliwości wychodzenia z domu wyłącznie w celu zrobienia podstawowych zakupów w najbliższym sklepie w określonych ramach czasowych to „rozwiązania znacznie mniej bolesne niż kolejne restrykcje nakładane na gospodarkę i aktywność biznesu”.

- Przekonuję moich partnerów z rządu i koalicji rządowej do tego, by sięgać raczej po tego typu ograniczenia, (...) niż zamykać gospodarkę. Jednocześnie chciałbym jasno podkreślić, że granice państwa muszą być otwarte dla przepływu towarów. To jest lekcja, jaką cała Europa wyciągnęła z wiosennego kryzysu i tu nie spodziewam się ograniczeń - zaznaczył minister rozwoju, pracy i technologii w rozmowie z Business Insider

- Natomiast faktycznie, nie można wykluczyć ograniczeń związanych z przemieszczaniem się osób, chociaż oczywiście wszyscy wolelibyśmy tego uniknąć - dodał Jarosław Gowin.