Niezależnie od rozwoju pandemii, jedno nie budzi wątpliwości. W najbliższym okresie trzeba będzie się zmierzyć nie tylko z kryzysem gospodarczym, ale również innym wyzwaniem: utrzymaniem przynajmniej części ograniczeń społecznych chroniących przed dalszymi zakażeniami. Wymaga to dostosowania na różnych płaszczyznach. Również w sferze polityki przestrzennej.

Problem ten zauważono już w różnych krajach. „Projekt dystansu społecznego” próbuje obecnie precyzować m.in. amerykański naukowiec prof. Richard Florida, autor uznanych publikacji diagnozujących stan gospodarczy i społeczny miast. Jego koncepcja znajduje przełożenie na funkcjonowanie licznych, zróżnicowanych obiektów.

Zdaniem Floridy dystans społeczny będzie musiał zostać zapewniony na pewien dłuższy czas między innymi w biurach, fabrykach i placówkach handlowych. W szczególności nowe podejście będzie wymagane względem modyfikacji sposobu obsługi lotnisk (żeby minimalizować potencjalne zatłoczenie), a także stadionów, teatrów, restauracji, studiów fitness oraz dużych centrów handlowych. Nie będzie się to ograniczało do samych suchych wytycznych zawartych w przepisach. Czasem zmiany będą polegać na całkowicie odmiennym niż wcześniej zagospodarowaniu danej powierzchni, kiedy indziej znów na szerszym wdrożeniu środków ochronnych. Czynnikiem motywującym może tu być nie tylko realne zagrożenie, ale też próba odpowiedzi na narastające społeczne lęki.

Program dystansu społecznego obejmuje nie tylko nowe (przejściowe) podejście do zagospodarowania części przestrzeni, ale również wiąże się z innymi działaniami. Zdaniem Floridy działania te powinny polegać przede wszystkim na pogłębianiu zauważalnej obecnie tendencji i przenoszeniu realizacji licznych zadań do świata online (najlepszym przykładem są próby przenoszenia do tej sfery zajęć ze studentami na uczelniach wyższych; zapewne nawet po zakończeniu obecnego semestru nie zostanie to zupełnie zarzucone). Jednak na tym nie koniec: należy również skupić się na zapewnieniu porad technicznych i zarządczych dla mniejszych firm i organizacji non profit (przy optymistycznym założeniu, że możliwie najwięcej z nich przetrwa kryzys).

Powyższe postulaty, wymagające uwzględnienia zróżnicowanych kontekstów, mocno łączą się również z zagadnieniami ze sfery przestrzennej. Jeżeli rzeczywiście również w naszym kraju wystąpi realna potrzeba wdrożenia „projektu dystansu społecznego” (a przynajmniej niektórych jego części), powinno znaleźć to odpowiednie odzwierciedlenie w lokalnych politykach przestrzennych. Wątpliwe jest bowiem, czy odgórne narzucanie standardów odległościowych np. ze skali centralnej będzie tutaj wystarczające. Ważne okaże się ujęcie kontekstu lokalnego, poprzedzone uporządkowaniem w tym kontekście lokalnych uwarunkowań, np. powierzchni sklepów handlowych, liczby podmiotów gospodarczych oraz realnej skali wprowadzanych zmian.

Wytyczne, które miałyby obowiązywać nie przez kilka tygodni, ale na przykład przez kilkanaście miesięcy powinny być pogłębione i doprecyzowane. I w tym kontekście pojawia się rola narzędzi planistycznych. Może dobrze by się stało, gdyby gminy (w tym miasta na prawach powiatu) spróbowały przeprowadzić całościową diagnozę kluczowych lokalnych potrzeb i (przynajmniej w formie analitycznej) doprecyzować możliwe kierunki zmian w zagospodarowaniu, a także innych niezbędnych działań. W obowiązujących w gminach studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (nie odnoszę się w tym miejscu do ich obecnej jakości) z zasady są podejmowane kompleksowo zróżnicowane zagadnienia dotyczące struktury funkcjonalnej gminy, ochrony środowiska czy też spraw gospodarczych. Podobne horyzontalne ujęcie powinny posiadać zaproponowane gminne analizy. Może nawet powinny one stanowić dodatkową część wskazanych wyżej studiów, odnosząc „projekt dystansu społecznego” i związanych z nim działań zarówno do problemów, barier rozwoju, ale też potencjału danej gminy.

Już do tej pory w sferze polityki przestrzennej trzeba było rozwiązywać szereg dylematów, takich jak możliwy zakres ograniczeń zabudowy, zakres ochrony środowiska, zabytków itd.  Obecnie – przynajmniej w zbliżającym się okresie przejściowym – mogą pojawiać się kolejne. Dotyczą one zakresu ochrony przed zarażeniem, możliwego przełożenia tego na straty gospodarcze i społeczne. Wystąpi tu mechanizm podobny, jak przy innych dylematach powiązanych z planowaniem przestrzennym – trzeba będzie godzić sprzeczne racje i łączyć ze sobą zróżnicowane działania. Problem polega na tym, że do tej pory w wielu przypadkach owo godzenie konfliktów wychodziło co najwyżej średnio. Na podobnej zasadzie zresztą należy się zastanowić, czy zauważalne w okresie pandemii w wielu gminach tendencje zmierzające do  uzyskania podstaw dla ułatwień szybkiego uchwalania narzędzi planistycznych (wspomnianych studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego i miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego) stanowią obecnie tak priorytetowe zadanie. Wydaje się, że nieporównywalnie ważniejsze wydaje się coś innego: zdecydowanie szersze włączenie kontekstu przestrzennego i lokalnego w kształtowanie spowodowanego pandemią porządku.

Szczegółowy zakres tematyczny zdeterminowany jest oczywiście stopniem dalszego rozwoju choroby oraz podjętej na szczeblu centralnym oceny na temat realnego zakresu (i terminu) wdrożenia „projektu dystansu społecznego”. Nie budzi jednak wątpliwości, że również na szczeblu gminnym trzeba będzie relatywnie szybko dostosować do wyników takiej oceny konkretne rozwiązania i środki zaradcze. Kontekst przestrzenny będzie tutaj kluczowy.

Dr hab. Maciej J. Nowak – profesor Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, radca prawny