Afganistan w rękach talibów

Po ponad 16 latach wojny nie widać jej końca. Rośnie lawinowo liczba zamachów terrorystycznych.

Aktualizacja: 30.01.2018 22:34 Publikacja: 29.01.2018 17:40

Choć od 2001 roku amerykańscy podatnicy wydali na wojnę w Afganistanie 830 miliardów dolarów, terror

Choć od 2001 roku amerykańscy podatnicy wydali na wojnę w Afganistanie 830 miliardów dolarów, terroryści wciąż organizują krwawe zamachy (na zdjęciu skutki ubiegłotygodniowego ataku w Kabulu).

Foto: AFP

W poniedziałek miał miejsce atak na posterunek wojskowy w bezpośrednim sąsiedztwie prestiżowej akademii wojskowej w Kabulu. Zginęło 11 żołnierzy. W sobotę w potężnej eksplozji ambulansu wyładowanego materiałami wybuchowymi w dzielnicy zagranicznych ambasad i budynków rządowych zginęły co najmniej 103 osoby, a 235 zostało rannych.

Był to najkrwawszy akt terroru w afgańskiej stolicy od maja 2017 roku, gdy w eksplozji przy ambasadzie Niemiec życie straciło 150 osób. Z kolei 20 stycznia także w Kabulu doszło do ataku na hotel Intercontinental, w którym zginęło 40 osób, w tym 25 Afgańczyków i 15 cudzoziemców.

Nieco wcześniej w zamachu na biura organizacji Save the Children w Dżalalabadzie zginęło sześć osób. Wiele organizacji pomocowych rozważa zaprzestanie działalności w kraju. Z licznych raportów z Afganistanu wyłania się obraz kraju na granicy upadku.

Rząd jest podzielony, wypowiadają mu posłuszeństwo gubernatorzy prowincji, korupcja jest wszechobecna, dezercje w armii są niemal powszechne, a wpływy pokonanych w następstwie inwazji USA w 2001 r. talibów rozciągają się na niemal 40 proc. powierzchni kraju.

Jak piszą w „Foreign Affairs" Kosh Sadat i Stanley McChrystal, były dowódca sił USA w Afganistanie, wyposażona i wyszkolona przez doradców z USA i ich sojuszników, w tym Polski, afgańska armia licząca w sumie 180 tys. żołnierzy jest widoczna jedynie na licznych punktach kontrolnych w całym kraju. Na tym kończy się w zasadzie jej rola. – Talibowie są obecnie najsilniejsi od 2001 roku – czytamy w „Foreign Affairs".

Organizują zamachy, zasadzki i ataki na wybrane obiekty. Są wspierani przez bojowników rozbitego w Syrii i Iraku samozwańczego tzw. Państwa Islamskiego.

W całym regionie działa 20 różnych organizacji terrorystycznych. W roku ubiegłym z ich rąk zginęło 7 tys. żołnierzy. Ze statystyk ONZ wynika, że w pierwszych dziewięciu miesiącach życie straciło też co najmniej 2,6 tys. cywilów.

W Afganistanie znajduje się obecnie ok. 13 tys. żołnierzy USA oraz 3 tys. żołnierzy sojuszników. Wbrew obietnicom Donalda Trumpa z kampanii wyborczej USA nie tylko nie wycofują się z Afganistanu, ale zwiększają stale liczebność kontyngentu. Docelowo ma to być 16 tys. żołnierzy. – Pośpieszne wycofanie się wytworzyłoby próżnię, którą natychmiast wypełni ISIS i Al-Kaida, tak jak to się stało przed 11 września – obwieścił prezydent w sierpniu ubiegłego w przemówieniu w Fort Myer.

Po kilku miesiącach widać, że jest to już faktem. Waszyngton szuka gorączkowo sposobu na zwiększenie skuteczności armii afgańskiej. Jedną z możliwości ma być ulokowanie amerykańskich doradców na poziomie batalionu.

USA nie mają jasnej strategii, w jaki sposób zapobiec eskalacji sytuacji w Afganistanie i części Pakistanu, która jest od zawsze ostoją talibów. W ubiegłorocznym przemówieniu prezydent Trump wspomniał o dawno już rozważanej możliwości uczestnictwa talibów w procesie normalizacji sytuacji w Afganistanie. Konkretów brak.

Pojawiają się jednak oskarżenia, że Moskwa dostarcza broń talibom. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow kategorycznie zaprzeczył, określając wzrost zaangażowania militarnego w Afganistanie mianem ślepej uliczki. Sam Trump przypomina, że wojna w Afganistanie jest najdłuższym konfliktem zbrojnym, w którym uczestniczą USA.

Począwszy od 2001 r. kosztowała amerykańskich podatników co najmniej 830 mld dol. Tylko w roku ubiegłym – 70 mld dol.

– Nasze zwycięstwo jest całkowicie możliwe – oświadczył po sobotnim zamachu bombowym w Kabulu gen. Joseph Votel, dowódca amerykańskich sił w Afganistanie. Zapewnił, że takie wydarzenia nie wpłyną w żaden sposób na stopień zaangażowania się USA.

– Talibowie nie są w stanie wygrać, a Amerykanie nie są w stanie przyznać się do porażki, co prowadzi do eskalacji – napisał kilka dni temu „New York Times". ©?

W poniedziałek miał miejsce atak na posterunek wojskowy w bezpośrednim sąsiedztwie prestiżowej akademii wojskowej w Kabulu. Zginęło 11 żołnierzy. W sobotę w potężnej eksplozji ambulansu wyładowanego materiałami wybuchowymi w dzielnicy zagranicznych ambasad i budynków rządowych zginęły co najmniej 103 osoby, a 235 zostało rannych.

Był to najkrwawszy akt terroru w afgańskiej stolicy od maja 2017 roku, gdy w eksplozji przy ambasadzie Niemiec życie straciło 150 osób. Z kolei 20 stycznia także w Kabulu doszło do ataku na hotel Intercontinental, w którym zginęło 40 osób, w tym 25 Afgańczyków i 15 cudzoziemców.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Francja chce chronić igrzyska greckim systemem obrony powietrznej. Wystąpiła o pożyczkę
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Front się sypie. Niespodziewana zdobycz najeźdźców
Konflikty zbrojne
Prezydent Władimir Putin zdradza plany Rosji wobec Donbasu
Konflikty zbrojne
Białoruś: Mińsk zaatakowany z terytorium Litwy. Jest reakcja litewskiej armii
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę