Jak dotąd nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności za piątkowy atak. Kameruńska opozycja uważa jednak, że wioskę mogli napaść kameruńscy żołnierze.
Rząd Kamerunu walczy od trzech lat z separatystami w regionie, w którym znajduje się wioska. Jak na razie władze nie komentują sprawy.
James Nunan, przedstawiciel Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) powiedział w rozmowie z BBC, że wśród zabitych w wiosce była m.in. ciężarna kobieta, a także 14 dzieci, w tym dziewięć poniżej piątego roku życia.
Nunan twierdzi, że atak "przeraził" mieszkańców regionu.
- Ktokolwiek jest za niego odpowiedzialny, to przeraziło wszystkich perspektywą dalszej przemocy - twierdzi.
W wydanym oświadczeniu opozycyjny Ruch Odrodzenia Kamerunu obarczył odpowiedzialnością za atak "dyktatorski reżim" rządzący w kraju.