Donbas: Jeszcze bardziej nieuznawani liderzy separatystów

Rosja przeprowadziła kolejne wybory w okupowanym Donbasie. Poprzednie skończyły się eskalacją konfliktu.

Aktualizacja: 12.11.2018 19:45 Publikacja: 12.11.2018 18:02

Donbas: Jeszcze bardziej nieuznawani liderzy separatystów

Foto: AFP

Władze samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej (DRL i ŁRL) na wszelkie sposoby próbowały w niedzielę zachęcić mieszkańców do głosowania. Wybierano przywódców „republik” oraz deputowanych nieuznawanych na świecie parlamentów. Pod lokalami wyborczymi pojawiły się jarmarki, gdzie kiełbasę, miód czy ser sprzedawano nawet 30 proc. taniej. Za udział w wyborach rozdawano kupony, które można było wymienić na różne nagrody. Z relacji rosyjskich rządowych mediów można się dowiedzieć, że mieszkańcy Donbasu masowo ruszyli do urn, by zagłosować w „demokratycznych i otwartych wyborach”.

Ukraińskie media relacjonują z kolei, że za brak udziału w wyborach separatyści grozili wstrzymaniem emerytur wypłacanych obecnie z rosyjskich funduszy. Od tych funduszy zależą też pracownicy lokalnych urzędów, szkół, uniwersytetów i szpitali, którzy musieli iść do urn, by nie stracić pracy. Ukraińscy dziennikarze podliczyli, że władze samozwańczych republik otworzyły trzykrotnie mniej lokali wyborczych, niż wymagałaby tego liczba zarejestrowanych tam mieszkańców. Wszystko po to, by upozorować długie kolejki.

– Wiemy, że głosowały też tysiące rosyjskich żołnierzy i najemników, których przebrano i wydano paszporty DRL oraz ŁRL. Od początku te tak zwane wybory były operacją rosyjskich służb specjalnych. Wynik nikogo nie zaskoczył – mówi „Rzeczpospolitej” kpt. Ołeksij Arestowycz, znany ukraiński analityk wojskowy.

– Przyłączenia do Rosji raczej nie będzie. Moskwa i tak wszystko tam kontroluje. Dzisiaj w Donbasie znajduje się około 4 tys. żołnierzy regularnej rosyjskiej armii. Tlący się konflikt opłaca się Kremlowi, ponieważ ciągle destabilizuje sytuację na Ukrainie – twierdzi.

Kilka dni temu Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) podawała, że decyzja o wyniku wyborów i frekwencji zapadła już wcześniej na Kremlu. Przepowiednia SBU się sprawdziła. Wybory w Doniecku z ponad 60-proc. poparciem „wygrał” Denis Puszylin, który wcześniej reprezentował DRL w rozmowach pokojowych w Mińsku. Stał też na czele parlamentu samozwańczej republiki. Przed wybuchem wojny na wschodzie Ukrainy był aktywnym działaczem donieckiej filii znanej rosyjskiej piramidy finansowej MMM oferującej kilkakrotny wzrost oszczędności w ciągu ledwie kilku tygodni. Zajął miejsce poprzedniego lidera prorosyjskich separatystów Aleksandra Zacharczenki, który w sierpniu zginął w wybuchu w Doniecku.

Na czele „ługańskiej republiki” stanął z kolei Leonid Pasecznik, były funkcjonariusz SBU w Stachanowie (obwód ługański), który po wybuchu wojny w 2014 roku przeszedł na stronę Rosji. Poprzedni szef ŁRL Igor Płotnicki uciekł z Ługańska jeszcze rok temu, gdy został obalony przez innych separatystów. Wynik wyborów do samozwańczych parlamentów również nikogo nie zaskakuje. Wygrali je ludzie Puszylina i Pasecznika.

Jeszcze pod koniec października USA, Polska, Francja, Wielka Brytania, Szwecja i Holandia potępiły w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przeprowadzenie wyborów w Donbasie. Przeprowadzenie takich wyborów jest sprzeczne z porozumieniami mińskimi. Kreml ma odmienne zdanie i twierdzi, że to w Kijowie łamią zawarte w 2015 roku w Mińsku porozumienia. W rzeczywistości z dokumentu tego wynika, że wybory samorządowe w Donbasie mają zostać przeprowadzone na podstawie ukraińskiego prawa dopiero po wycofaniu się stamtąd wszystkich uzbrojonych jednostek.

Przed tym Ukraina ma odzyskać kontrolę nad kilkusetkilometrowym odcinkiem granicy z Rosją. Do dzisiaj żaden z punktów porozumień nie został wykonany, ale to dzięki nim ponad trzy lata temu została powstrzymana wojna na dużą skalę.

– Pierwsze porozumienia mińskie zostały zawarte we wrześniu 2014 roku i kilka miesięcy później zerwane, gdy separatyści przeprowadzili swoje wybory. Wtedy doprowadziło to do eskalacji działań wojennych. Teraz wszystko zależy od tego, jaką strategię wybierze Władimir Putin – mówi „Rzeczpospolitej” Wołodymyr Fesenko, ukraiński politolog.

– Na razie widzimy, że Moskwa próbuje jednoczyć prorosyjskie siły na Ukrainie przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Niewykluczone, że będzie jeden kandydat, który te siły będzie reprezentował. Nawet jeżeli przejdzie do drugiej tury, nie wygra bez 5 mln głosów mieszkańców okupowanego Krymu i Donbasu – dodaje. ©?

Władze samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej (DRL i ŁRL) na wszelkie sposoby próbowały w niedzielę zachęcić mieszkańców do głosowania. Wybierano przywódców „republik” oraz deputowanych nieuznawanych na świecie parlamentów. Pod lokalami wyborczymi pojawiły się jarmarki, gdzie kiełbasę, miód czy ser sprzedawano nawet 30 proc. taniej. Za udział w wyborach rozdawano kupony, które można było wymienić na różne nagrody. Z relacji rosyjskich rządowych mediów można się dowiedzieć, że mieszkańcy Donbasu masowo ruszyli do urn, by zagłosować w „demokratycznych i otwartych wyborach”.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej