Platforma Obywatelska chce przełamać impas polityczny. Zaplanowała na połowę grudnia podsumowanie wysiłków rządu w walce z pandemią. Chce więc – ale nie za bardzo. I nie za szybko. Bo gdyby przełamała sytuację za bardzo, to musiałaby prowadzić kolejną kampanię wyborczą, a potem – nie daj Boże – rządzić, niestety w koalicji z kimś, najpewniej z Szymonem Hołownią. W dodatku na razie pewności nie ma, bo co prawda PiS-owi spada, ale jeszcze nie tak, by być pewnym swego.

Politycy największej (wciąż) partii opozycyjnej wiedzą i są przekonani, że należy odebrać władzę Zjednoczonej Prawicy. Łamana jest praworządność, rozmontowywany wymiar sprawiedliwości, odbiera się kobietom ich prawa, naruszane są relacje z Unią, co niesie ryzyko utraty środków z funduszy strukturalnych. A w dodatku pandemia odziera ten rząd z resztek mitu o jego technokratycznej sprawności. I pokazuje, że jedynym skutecznym narzędziem rządzenia stało się niedrukowanie ustaw.

Ale emocjonalnie PO i reszta opozycji nie jest wciąż gotowa na konfrontację. Zbyt dużo jest niezdecydowania oraz wielkie ryzyko, że miejsce doświadczonych budowniczych III RP zajmie jakiś dziennikarz ze swoją ekipą czy feministki, wspierane przez lewicowe działaczki. Zły sen, po prostu.

W dodatku uliczne protesty stawiają PO w złej sytuacji, bo na swoje sztandary demonstrujący wzięli aborcję. Część posłanek PO i szerszej KO chętnie rzuciłaby się od razu w wir walki o postulaty Strajku Kobiet, ale cała koalicja taka chętna już nie jest. Jak więc popierać protesty, które domagają się odejścia rządu Zjednoczonej Prawicy, nie popierając jednocześnie ich głównego postulatu i powodu, dla którego wybuchły? To pytanie w sam raz dla Grzegorza Schetyny.

Władza Jarosława Kaczyńskiego słabnie, rozrywana wewnętrznymi napięciami. To widać gołym okiem. A skoro tak – czekają nas zmiany na scenie politycznej. Ale jakie? Opozycja ma obowiązek – i dotyczy to wszystkich ugrupowań – przedstawienia jakiejś alternatywy. Nie tylko spoglądania tęsknym wzrokiem, czy wszystko samo rośnie, bo idzie zima i samo nic teraz nie urośnie. Trzeba najpierw coś zasiać.