Poniedziałkowa uroczystość w Pałacu Prezydenckim, podczas której Andrzej Duda oficjalnie dokona rekonstrukcji rządu, zamknie pewien etap w polskiej polityce. Wydaje się, że najgłębszy od 2015 roku kryzys w łonie Zjednoczonej Prawicy został zażegnany. Na chwilę.

Do rządu wejdzie Jarosław Kaczyński, co zmieni architekturę władzy w kraju. Jak mówią nam bywalcy biurowca przy ul. Nowogrodzkiej, gdzie mieści się siedziba PiS, znaczenie tego miejsca ma się zmniejszyć. Większą rolę ma odgrywać prezydium Rady Ministrów, w skład którego wchodzić mają premier, czterech wicepremierów, w tym Kaczyński, lider Porozumienia Jarosław Gowin, plus minister sprawiedliwości, a zarazem szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Taka konstrukcja – nawiązująca zresztą, jak wiele działań obecnej władzy, do czasów II Rzeczypospolitej – ma szanse stać się realnym ośrodkiem władzy, w której reprezentowane będą interesy trzech partii składających się na Zjednoczoną Prawicę. To tu będą rozpatrywane wszelkie napięcia i konflikty w obozie rządzącym. Łatwiej będzie je rozwiązać. Ale one nie znikną.

Napięć jest bowiem bardzo dużo i nowa architektura władzy żadnego z nich nie rozwiązała do końca. Jak już pisaliśmy wielokrotnie, Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki skazani są na konflikt o polityczny spadek po Jarosławie Kaczyńskim, czyli o rząd dusz na prawicy. W tej rozgrywce chce mieć coś do powiedzenia też prezydent, który – tak się zupełnie przypadkowo złożyło – nie znalazł w ubiegłym tygodniu nawet pół godziny na to, by dokonać zaprzysiężenia nowych ministrów. To aż nadto wyraźna manifestacja, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że głowa państwa w ostatnich dniach znalazła czas, by przyjąć delegację rolników protestujących przeciwko „piątce dla zwierząt", czyli forsowanym przez Kaczyńskiego zakazom uboju rytualnego, hodowli zwierząt futerkowych itp. Ustawa, która stała się powodem awantury w koalicji (w Sejmie przeszła tylko dzięki poparciu opozycji), nie wyszła jeszcze z Senatu, nie wiadomo, w jakiej postaci trafi na biurko prezydenta ani jaką on ostatecznie podejmie decyzję.

Wbrew zapowiedziom z kampanii wyborczej Dudy, gdy politycy PiS obiecywali harmonijną współpracę prezydenta i obozu rządzącego, czekają nas miesiące pełne napięć oraz konfliktów ideologicznych i tych wywołanych pandemią. Z pewnością nudno nie będzie.