Michał Szułdrzyński: Wojna o duszę Prawa i Sprawiedliwości

Zarówno po stronie opozycji, jak i obozu rządzącego pojawia się coraz więcej pytań, a obie strony łączy jedno: w jakim iść teraz kierunku?

Aktualizacja: 20.07.2020 14:14 Publikacja: 19.07.2020 19:03

Michał Szułdrzyński: Wojna o duszę Prawa i Sprawiedliwości

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Choć niektórzy spodziewali się, że po wyborach, w których Andrzej Duda wywalczył reelekcję, rozpoczną się polityczne wakacje, tydzień po głosowaniu wyraźnie widać, że wygrana prezydenta doprowadziła do swego rodzaju resetu i przyspieszenia w polskiej polityce.

Frakcje Zjednoczonej Prawicy toczą zaciekły bój. Obóz insurekcyjny domaga się zaostrzenia zarówno polityki, jak i retoryki. Ta druga też jest ważna, bo skoro wywołano olbrzymie emocje w społeczeństwie i zmobilizowano 10,5 mln wyborców, dziś oczekiwać oni mają nie łagodzenia, lecz zaostrzenia kursu – jeśli elektoratowi wmówiono, że oto toczy się walka cywilizacyjna, nie czas teraz na małe kroczki, ale właśnie na decyzje na miarę przemian cywilizacyjnych.

Stąd pomysły na wojnę z uniwersytetami, które mają przyjmować patriotyczną polską młodzież, a wypuszczają zblazowane lewactwo, które nie chce głosować na PiS. Stąd wojna z mediami, które nie chcą podporządkować się wzorcom stworzonym przez Jacka Kurskiego, wojna z samorządami, bo wszak większość dużych miast znajduje się w rękach opozycji. Logika jest taka: nie mamy się co podlizywać mieszczuchom, umiarkowanej klasie średniej, bo ona i tak na nas nie zagłosuje. Zamiast więc iść na miękko, trzeba iść na ostro. Jakobini obozu dobrej zmiany śnią o najbliższych trzech latach jako o permanentnej jatce, jeździe bez trzymanki, próbie odwrócenia przemian społecznych i cywilizacyjnych.

Pragmatyczna frakcja obozu rządzącego wie, że demograficzna struktura elektoratu jest dla nich niekorzystna. Za trzy lata na rynek polityczny wejdą nowe, bardziej liberalne roczniki, jeśli więc PiS nie będzie myślał o tym, jak dotrzeć do młodych, jak odbić miasta, prędzej czy później straci władzę. Pragmatycy wiedzą, że koronawirus nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, więc najważniejszym zadaniem będzie odbudowa gospodarki, walka o inwestycje i odpowiedź na wyzwania globalne – dekarbonizacja energetyki, walka z emisją CO2 itp.

Spory personalne są jedynie pretekstem do tej wojny o duszę PiS. Wzajemne podchody, podszczypywania, ukryte lub otwarte ataki na premiera Morawieckiego to nic więcej jak przeciąganie liny w tym fundamentalnym dla przyszłości Polski sporze.

Ale przed pytaniem: „co robić", stoi dziś też opozycja. Czy budować jedność czy też pluralizm? Czy odbudowywać stare partie – takie jak Platforma Obywatelska – czy też iść w innym kierunku i próbować skusić tę część społeczeństwa, która jest polityką partyjną rozczarowana. W piątek Rafał Trzaskowski ogłosił powstanie nowego ruchu społecznego, licząc właśnie na utrzymanie przynajmniej części entuzjazmu społecznego, który udało mu się wzbudzić w kampanii prezydenckiej.

Trzaskowski ma nadzieję, że walcząc o poparcie dla obywatelskich pomysłów legislacyjnych, utrzyma mobilizację części młodych, którzy stanęli po jego stronie w wyborach prezydenckich. Na podobnym antypolitycznym sentymencie chce grać Szymon Hołownia, który również ogłosił powstanie ruchu społecznego, a pierwsze sondaże są dla niego obiecujące.

Z drugiej strony część opozycji jest gotowa do rozliczeń i uważa, że tylko zjednoczenie całego obozu antypisowskiego pozwoli zatrzymać partię Jarosława Kaczyńskiego w roku 2023. Warto jednak pamiętać, że kierunek, w którym zdecyduje się pójść dziś opozycja, jest nie mniej ważny od tego, w którym podążać będzie obóz rządzący.

Choć niektórzy spodziewali się, że po wyborach, w których Andrzej Duda wywalczył reelekcję, rozpoczną się polityczne wakacje, tydzień po głosowaniu wyraźnie widać, że wygrana prezydenta doprowadziła do swego rodzaju resetu i przyspieszenia w polskiej polityce.

Frakcje Zjednoczonej Prawicy toczą zaciekły bój. Obóz insurekcyjny domaga się zaostrzenia zarówno polityki, jak i retoryki. Ta druga też jest ważna, bo skoro wywołano olbrzymie emocje w społeczeństwie i zmobilizowano 10,5 mln wyborców, dziś oczekiwać oni mają nie łagodzenia, lecz zaostrzenia kursu – jeśli elektoratowi wmówiono, że oto toczy się walka cywilizacyjna, nie czas teraz na małe kroczki, ale właśnie na decyzje na miarę przemian cywilizacyjnych.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Awantura na komisji śledczej - Mariusz Kamiński wychodzi. Arogancją przestępstw PiS się nie wyjaśni
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski