Unia Europejska taki test przechodzi najwyżej raz na kilkanaście lat, a może i rzadziej. Gdy zjednoczenie Niemiec naruszyło równowagę między Paryżem i Berlinem, znalazła wyjście w postaci euro, które miało bezpowrotnie związać los Republiki Federalnej ze Wspólnotą. Kiedy wybuchł kryzys finansowy, wpadła na pomysł unii bankowej, a Europejski Bank Centralny ogłosił, że zrobi wszystko dla ratowania wspólnej waluty. To były sprytne zagrania. Ale Unia zdała też egzamin dlatego, że nikt nie mógł natychmiast sprawdzić, czy przyniosą one zamierzony efekt. Dopiero dwie dekady później wiemy, że przyjęcie euro nie zawsze przekłada się na szybszy wzrost. A dopiero kolejny kryzys finansowy pokaże, czy rzeczywiście europejskie banki są odporniejsze na niespodziewane turbulencje.

Z pandemią jest inaczej. Tu każdy jednym kliknięciem w smartfonie może sobie porównać, jak wiele osób udało się zaszczepić pozostającej już poza Unią Wielkiej Brytanii, a ile choćby Niemcom. Na razie Londyn płaci co prawda za błędy ostatnich miesięcy, na Wyspach wciąż szybko rośnie liczba zakażonych i zmarłych, ale przecież w najbliższych tygodniach skala dystrybucji wakcyn znajdzie tam przełożenie na tempo rozwoju wirusa. I gdy Brytyjczycy nie tylko przestaną na covid umierać, ale też będą mogli wrócić do normalnego życia, ich przykład stanie się wyrzutem sumienia dla Wspólnoty. A Unia pozostaje w tyle, nie tylko gdy idzie o tempo szczepień, ale także uruchomienie Funduszu Odbudowy, który ugrzązł w biurokratycznych procedurach. A mówią to już nie tylko ekscentryczni eurosceptycy jak Nigel Farage, lecz też minister finansów Francji Bruno Le Maire czy minister zdrowia Niemiec Jens Spahn.

Pierwszym efektem takiej porażki może być zatrzymanie pędu za pogłębieniem integracji, który miał ruszyć, gdy na unijnym pokładzie nie będzie już brytyjskiego hamulcowego. Przyznanie Brukseli dodatkowych kompetencji w sprawach sanitarnych oraz pomysł emisji unijnego długu dla finansowania Funduszu Odbudowy miały przecież być lekiem na skutki pandemii. Ale cena za porażkę w walce z wirusem może być dla Brukseli znacznie większa, jeśli szybko nie naprawi popełnionych błędów: trwała uraza do integracji nawet w krajach założycielskich jak Włochy i Holandia. Z trudnymi dziś do zmierzenia skutkami.