Choć w środę zaczyna się pierwsze w tym roku posiedzenie Sejmu, próżno by szukać na stronie Izby jakiegokolwiek śladu gdańskiej tragedii. Wszystko wygląda tak, jakby nic się nie stało. Jedyne przewidziane „upamiętnienie" to wspomnienie byłych marszałków poprzez odsłonięcie ich rzeźb. Nie ma śladu żałoby ani najmniejszego znaku zadumy. Posłowie opozycji mają nadzieję, że wspomnienie o zamordowanym prezydencie Gdańska będzie wprowadzone do porządku obrad jako pierwszy punkt. – To będzie test dla marszałka Kuchcińskiego, czy będzie na tyle przyzwoity, że sam to zaproponuje, czy ktoś z naszych będzie musiał wyjść i zgłosić minutę ciszy – tłumaczy jeden z polityków PSL.

Na razie nastrój wśród polityków jest stonowany, pełen refleksji i smutku. I nie chodzi jedynie o osobę prezydenta Pawła Adamowicza. – Do każdego chyba dotarło, że to samo mogło się stać każdemu z nas – mówi jeden z posłów ruchu Kukiz'15. – Sprawca nie był przecież osobistym wrogiem Pawła Adamowicza, wybrał tylko sprzyjające okoliczności.

Na czwartek przewidziane jest bardzo wiele posiedzeń komisji i zespołów, otwierane będą liczne wystawy. Na omówienie czekają projekty ustaw. Ale posłowie prowadzący różne batalie w sprawie konkretnych rozwiązań nie są wcale pewni, czy można będzie już „normalnie" toczyć boje w komisjach. Nikt nie zadekretował, ile ma trwać żałoba w polityce, a nikt raczej nie chce być „tym pierwszym", który krzyknie: „proszę mi nie przerywać!". Z rozmów z politykami wynika jednak, że do pogrzebu nie pojawią się nowe wątki ani inicjatywy.

Ze stanu zawieszenia wyrwał się Władysław Kosiniak-Kamysz, który domaga się od Jarosława Kaczyńskiego, by po poniedziałkowym, wyjątkowo przesączonym jadem wydaniu „Wiadomości" odwołał prezesa TVP Jacka Kurskiego. – Obawiam się, że wszystko niestety wróci do normy – mówi mi poseł z PO. – Zacznie się powolutku, znów gdzieś tam ktoś się odezwie na FB czy TT. Ktoś inny mu odpowie...