Zarzuty dotyczą przyjmowania korzyści majątkowych w czasie, gdy Grodzki był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej. Zdaniem opozycji to rekcja i kontrofensywa władzy po fali krytyki wobec niejasności majątkowych prezesa Orlenu, Daniela Obajtka.

Korupcję trzeba tępić. Niestety marszałek Grodzki jest liderem większości opozycyjnej w Senacie, a prokuratura jest wprost podległa najbardziej zajadłemu z ministrów w rządzie Zjednoczonej Prawicy, który jest jednocześnie Prokuratorem Generalnym – Zbigniewowi Ziobrze. Ta sytuacja powoduje, że śledztwo, które zaczęło się w 2019 roku na podstawie doniesienia córki jednego z pacjentów, ma wszelkie cechy akcji politycznej. To fatalna wiadomość, bo oznacza, że nie dowiemy się jaka jest prawda. Jedni zresztą już wiedzą – „marszałek Senatu z opozycji to łapówkarz”. Drudzy też mają pewność: „to nieposzlakowanej opinii człowiek, którego atakują ludzie Ziobry na polityczne zlecenie, bo im przeszkadza”. Katastrofa wymiaru sprawiedliwości spowodowała, że jest to wyłącznie kwestia wiary, a nie faktów. I to obciąża sumienie obecnej władzy i samego animatora zmian – Zbigniewa Ziobry. Bo przecież nawet gdyby sprawa trafiła do sądu, to nikt nie będzie się zajmował treścią wyroku, tylko wszyscy będą się starali ustalić, z której politycznej parafii jest wydający go sędzia. Do takiego stanu doprowadziła polski wymiar sprawiedliwości obecna władza.

Jestem zresztą przekonana, że zleceniodawcy z Ministerstwa Sprawiedliwości doskonale o tym wszystkim wiedzą. Co więcej, taki cel – czyli zamiana funkcji ścigania i osądzania na funkcję przygotowywania epitetów do politycznego sporu – był jednym z głównych założeń tzw. reform wymiaru sprawiedliwości. Po to, by łatwiej móc go używać do własnych celów politycznych.

Śledczy przedstawiają cztery zarzuty, informując o wysokości łapówek (od 1 500 do 7 000 złotych, przekazywanych w kopertach). Grodzki na konferencji w styczniu 2020 roku przedstawił nagranie z relacją jego pacjenta, który twierdził, że składano mu propozycje finansowe, by oczernić marszałka Senatu. Zarzutom zaprzeczał wielokrotnie.

Nie wiem, czy Tomasz Grodzki przyjmował łapówki. I nie wiem, czy był uzasadniony powód, by go o to oskarżać. Ale jedno jest pewne: trudno będzie to ustalić na podstawie działań politycznie podległej prokuratury.