Krzyżak: Czołgi CBA kontra "Pancerny Marian"

Po miesiącach zwłoki PiS uruchomiło akcję, której celem jest utrącenie Mariana Banasia. Trudno jednak uwierzyć, że akcja służb ?nie ma związku z palcem posłanki Lichockiej.

Aktualizacja: 19.02.2020 16:15 Publikacja: 19.02.2020 12:03

CBA

CBA

Foto: materiały prasowe CBA

Prezes Najwyższej Izby Kontroli spędza sen z powiek politykom PiS. Partia rządząca najpierw – wbrew różnorakim zastrzeżeniom – przeforsowała Mariana Banasia na to stanowisko, ale teraz kiedy się okazało, że nie jest on do końca krystaliczny, robi wszystko, by go usunąć. Ale Banaś jest właściwie nieodwoływalny. I w PiS o tym wiedzą.

Plan A zakładał, że odejdzie sam. Postawił się jednak samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu i dla „dobra Polski" postanowił trwać. Rezygnację wrzucił do kosza i zaczął kąsać. Politycy PiS przekonywali, że mają plan B. Jednak zmian w prawie, które pozwoliłyby na pozbycie się niewygodnego prezesa nie da się zrobić bez współpracy z opozycją. A przecież z „totalnymi" współpracować nie można.

Pozostał plan C. Do akcji wkroczyło CBA, które od wielu miesięcy prowadzi postępowanie w sprawie niejasności w oświadczeniach majątkowych prezesa Izby. Ślimaczyło się ono długo, aż wreszcie w środę nad ranem zarządzono przeszukania w mieszkaniach Banasia i jego rodziny.

Można uznać, że państwo po wielu miesiącach zwłoki wzięło się wreszcie za rozwiązanie problemu. Tylko przyklasnąć takiemu działaniu.

Przeczytaj także: Służby mają nowe dowody ws. Banasia

Ale... nie dalej jak w poprzedni piątek cała Polska widziała palec. Charakterystyczny palec. Wszyscy o nim mówią. Gest posłanki Joanny Lichockiej został zinterpretowany na wszelkie możliwe sposoby i stał się motywem przewodnim pierwszych dni kampanii prezydenckiej. Dla PiS to ogromny problem. Zauważył go nawet Andrzej Duda, który podczas prezentacji swojego sztabu wyborczego apelował o spokojną kampanię bez takich gestów.

Czasu cofnąć się nie da, odrąbanie palca Lichockiej byłoby barbarzyństwem, lecz nic by nie dało. Można jednak spróbować odwrócić od niego uwagę. Zmusić elektorat, by spojrzał w inną stronę. Przy całym szacunku dla pracy funkcjonariuszy CBA, którzy od miesięcy grzebią w oświadczeniach prezesa, ich akcję trzeba odczytywać w tym właśnie kontekście. Po tym, gdy palec posłanki zaczął żyć własnym życiem, ktoś inny swoim palcem nacisnął przycisk, licząc na to, że Banaś przykryje Lichocką. A PiS przy pomocy służb specjalnych zetrze jedną z brudnych plam ze swojego wizerunku i przy okazji pokaże się jako partia, dla której najistotniejsze jest prawo i sprawiedliwość.

Ale Marian Banaś też ma palce. „Przypadkiem" w środę kontrolerzy NIK pojawili się w Prokuraturze Krajowej, by rozpocząć kontrolę w sprawie raportu „Praca dla więźniów" – programu realizowanego przez resort sprawiedliwości.

Przypadek? Nie. Brutalna wojna we własnych szeregach, w której dużą rolę odegrają służby. PiS ma w tym doświadczenie.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli spędza sen z powiek politykom PiS. Partia rządząca najpierw – wbrew różnorakim zastrzeżeniom – przeforsowała Mariana Banasia na to stanowisko, ale teraz kiedy się okazało, że nie jest on do końca krystaliczny, robi wszystko, by go usunąć. Ale Banaś jest właściwie nieodwoływalny. I w PiS o tym wiedzą.

Plan A zakładał, że odejdzie sam. Postawił się jednak samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu i dla „dobra Polski" postanowił trwać. Rezygnację wrzucił do kosza i zaczął kąsać. Politycy PiS przekonywali, że mają plan B. Jednak zmian w prawie, które pozwoliłyby na pozbycie się niewygodnego prezesa nie da się zrobić bez współpracy z opozycją. A przecież z „totalnymi" współpracować nie można.

Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Awantura na komisji śledczej - Mariusz Kamiński wychodzi. Arogancją przestępstw PiS się nie wyjaśni
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski
Komentarze
II tura wyborów samorządowych. KO wygrywa, ale przed wyborami do PE ma o czym myśleć