Nieuzasadniona przemoc

Rosyjskie władze urządziły w sobotę w centrum Moskwy widowiskowy pogrom opozycji. Tylko nie wiadomo po co.

Aktualizacja: 28.07.2019 21:25 Publikacja: 28.07.2019 16:33

Nieuzasadniona przemoc

Foto: AFP

Zupełnie niezrozumiała jest fala aresztowań, nocnych rewizji i przesłuchań a w końcu rozbicie moskiewskiej manifestacji. Władze zachowywały się bowiem tak, jakby opozycja zażądała dla siebie stanowiska szefa „Gazpromu” lub prezydenta Rosji, gdy tymczasem walka toczyła się jedynie o stanowiska w stołecznej radzie miejskiej. Z tego powodu aresztowano ponad tysiąc osób.

W ten sposób rosyjskie władze odsuwają opozycję (czyli niemałą część obywateli kraju) od wszelkich form życia publicznego. To może jednak doprowadzić do radykalizacji nastrojów i podjęcia przez różne grupy ekstremistycznych działań (w tym terrorystycznych). Przestrzegał przed tym związany dziś ze środowiskami opozycyjnymi polityk i biznesmen Giennadij Gudkow. W tej dziedzinie można go uznać za fachowca, w KGB miał stopień pułkownika.

Najwyraźniej jednak rosyjskie władze gotowe są zapłacić taką cenę, tylko nie wiadomo dlaczego. Według jednej z wersji putinowski system sprawowania władzy nad Rosją stał się powodem zazdrości lokalnych władców, którzy zażądali teraz dla siebie takich praw i przywilejów (w granicach swoich włości), jakie posiadają włodarze Kremla w całym kraju. Ceną jest ich lojalność. W samej Moskwie mają o co walczyć – budżet miasta to miliardy dolarów do podziału między elitę. Taką teorię potwierdzałoby zachowanie samego prezydenta Putina, który w sobotę demonstracyjnie oderwał się od wydarzeń w swojej stolicy, opuszczając się w batyskafie na dno Zatoki Fińskiej. Tak, jakby chciał powiedzieć obecnym władzom Moskwy: „Róbcie, co chcecie. Ja nic nie widzę”.

Jednak wcześniej, jesienią ubiegłego roku, to sam Kreml – nie oglądając się na regionalne elity – nie pozwolił jakimkolwiek przedstawicielom opozycji na objęcie władzy w żadnym z rosyjskich regionów. Przepychał tam swoich kandydatów: wbrew nastrojom społecznym, a nawet wynikom głosowania (np. na Dalekim Wschodzie).

To zaś skłania do przypuszczeń, że lokalni władycy są tak uzależnieni od Kremla, że nie musi on iść wobec nich na jakiekolwiek ustępstwa. Całkowite zaś usunięcie opozycji z przestrzeni publicznej to kampania zapoczątkowana „na samej górze”.

Być może to co się stało w sobotę w Moskwie to naturalne zachowanie systemów autorytarnych, które dążą do pełnego panowania nad społeczeństwem, nie cierpiąc żadnych wyjątków (nawet na poziomie rad miejskich). Ale bijatyka w Moskwie może też być efektem koślawego myślenia strategicznego, tak charakterystycznego dla obecnej ekipy na Kremlu. W 2021 roku będą wybory do Dumy, a w 2024 r. kończy się prezydencka kadencja Putina. Już obecnie Kreml chce uzyskać „jedność moralno-polityczną narodu” (bijąc opozycję bez opamiętania), by nie mieć kłopotów w wyborach parlamentarnych. Co się stanie dalej – też jest niewiadomą, czy odchodząc Putin, pozostanie „ojcem narodu” w stworzonym specjalnie dla niego organie władzy, czy może po złamaniu konstytucji będzie rządził kolejną kadencję.

Zupełnie niezrozumiała jest fala aresztowań, nocnych rewizji i przesłuchań a w końcu rozbicie moskiewskiej manifestacji. Władze zachowywały się bowiem tak, jakby opozycja zażądała dla siebie stanowiska szefa „Gazpromu” lub prezydenta Rosji, gdy tymczasem walka toczyła się jedynie o stanowiska w stołecznej radzie miejskiej. Z tego powodu aresztowano ponad tysiąc osób.

W ten sposób rosyjskie władze odsuwają opozycję (czyli niemałą część obywateli kraju) od wszelkich form życia publicznego. To może jednak doprowadzić do radykalizacji nastrojów i podjęcia przez różne grupy ekstremistycznych działań (w tym terrorystycznych). Przestrzegał przed tym związany dziś ze środowiskami opozycyjnymi polityk i biznesmen Giennadij Gudkow. W tej dziedzinie można go uznać za fachowca, w KGB miał stopień pułkownika.

Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?