Bartkiewicz: Schetyna powraca do liberalizmu. Czy nie za późno?

Wydaje się, że swoim sobotnim, programowym wystąpieniem Grzegorz Schetyna przekroczył Rubikon. Rozłożenie akcentów wskazuje, że Platforma pójdzie do wyborów bez PSL, a być może także o SLD – i zawalczy o mobilizację swojego tradycyjnego, liberalnego elektoratu.

Aktualizacja: 13.07.2019 15:01 Publikacja: 13.07.2019 14:31

Bartkiewicz: Schetyna powraca do liberalizmu. Czy nie za późno?

Foto: Fotorzepa, Emil Górski

- Nie wystarcza być antyPiS-em – ogłosił lider PO, co pośrednio jest przyznaniem się do porażki projektu zjednoczenia całej opozycji pod jednym, wspólnym sztandarem. Pomysł, by szeroki front „wszyscy przeciw PiS” przyniósł dzisiejszej opozycji władzę po jesiennych wyborach okazał się nieskuteczny – co pokazały wybory do Parlamentu Europejskiego. Projekt taki mógłby być bowiem skuteczny, gdyby większość społeczeństwa czuła się zagrożona rządami PiS – a tak po prostu nie jest. Polacy konsumują dziś owoce wzrostu gospodarczego i dobrej koniunktury, którymi PiS się z nimi hojnie dzieli, kwestie związane z praworządnością i ramami konstytucji są dla większości wyborców abstrakcyjne, bo nie przekładają się w żaden sposób na ich codzienne życie, a poza tym sama opozycja prowadząca niekończące się targi kto z kim, gdzie i na jakich listach udowadnia, że w istocie sytuacja nie jest taka zła – bo gdyby była to politycy opozycji skupialiby się na nich, a nie na samych sobie.

Schetyna, który jeszcze niedawno zdawał się być rzecznikiem bloku, który Marek Sawicki nazywał „koalicją od Biedronia, do Pasonia (ten ostatni jest konserwatywnym działaczem ludowców)” wykonał więc nagły zwrot – i przedstawił program skrojony przede wszystkim pod liberalnego wyborcę Platformy. Jego propozycje mają trzech najważniejszych adresatów: młodych ludzi, mieszkańców wielkich miast i wszystkie te kobiety, które uważają, iż obecna Polska jest nadal zbyt patriarchalna.

Wielkim miastom Schetyna oferuje ich własne 500plus – tak należy chyba rozumieć zapowiedź premii za aktywność i pracę dla osób zarabiających poniżej średniej krajowej oraz działania zmierzające do wzrostu ogólnego poziomu wynagrodzeń (np. poprzez obniżenie składek ZUS – te ostatnie bardzo boleśnie odczuwają drobni przedsiębiorcy). Postawienie na docenienie pracy Polaków wydaje się bardzo słusznym posunięciem bo wciąż zbyt wysokie koszty pracy w Polsce potrafią być demoralizujące dla pracujących – zwłaszcza przy szerokim strumieniu świadczeń, które płyną do obywateli bez związku z ich aktywnością zawodową.

Kobietom lider PO oferuje równouprawnienie ekonomiczne (postulat zrównania płac kobiet i mężczyzn), a także wolną od światopoglądu i klauzuli sumienia służbę zdrowia. To ostatnie to – wyrażona nie wprost – obietnica cichej liberalizacji przepisów regulujących aborcję. Prawo zapewne się w tej materii nie zmieni, ale ma być skrupulatnie przestrzegane, czemu – jak wynika ze słów Schetyny – nie będą przeszkadzać powołujący się na klauzulę sumienia lekarze. Na tym polu twarzą tej formacji będzie Barbara Nowacka.

Do młodych skierowane są postulaty ekologiczne i umiarkowana liberalizacja obyczajowa. Jeśli chodzi o ekologię, to może ona być bazą do zdobywania wyborców na przyszłość: na Zachodzie Zieloni, m.in. dzięki tzw. młodzieżowym strajkom klimatycznym, rosną w siłę – i jeśli Platformie udałoby się zostać reprezentantem interesów tych, którzy obawiają się skutków ocieplenia klimatu – wówczas mogłaby zyskać pokaźną premię wyborczą (choć, jak się wydaje, jeszcze nie w tych wyborach). Na tu i teraz dla młodych jest zapowiedź choćby legalizacji związków partnerskich (bezpieczna, większość Polaków popiera takie rozwiązanie, a wśród młodych jak pokazują sondaże poparcie to jest rekordowo wysokie), czy obietnica iż PO u władzy nie będzie oznaczało kolejnego wysadzenia w powietrze systemu edukacji, lecz naprawę tego co jest. Czego jak czego, ale chaosu na tym polu wszyscy mają już dosyć.

Kluczowe pytanie brzmi jednak, czy Schetyna, kreślący liberalny program Platformy przed jesiennymi wyborami, okaże się wiarygodny dla tych wyborców, których dotychczas PO nie była w stanie zmobilizować. Bo wyborców PiS raczej takim programem, nie skusi; jest mało prawdopodobne, by skusił wyborców PSL-u, czy np. osoby o zdecydowanych lewicowych poglądach (dla tych zbyt mało chyba jest w ofercie Schetyny akcentów socjalnych). Bo choć program kreślony przez Schetynę jest dość spójny, to jednak trudno nie zadać pytania: dlaczego słyszymy o nim tak późno? Dlaczego PO spędzała długie miesiące na mozolnym kleceniu rozmaitych bloków opozycyjnych, żeby dopiero w ostatniej chwili wyjaśnić jakie ma plany. Teraz na przekonanie wyborców do tego, że Platforma nie tylko ma program, ale również chce i wie jak go zrealizować, politycy tej formacji mają trzy miesiące. Trochę mało, biorąc pod uwagę, że PiS realizuje konsekwentnie swoje wizje od blisko czterech lat. A bez wiarygodności nawet najpiękniejsze obietnice, to tylko obietnice.

- Nie wystarcza być antyPiS-em – ogłosił lider PO, co pośrednio jest przyznaniem się do porażki projektu zjednoczenia całej opozycji pod jednym, wspólnym sztandarem. Pomysł, by szeroki front „wszyscy przeciw PiS” przyniósł dzisiejszej opozycji władzę po jesiennych wyborach okazał się nieskuteczny – co pokazały wybory do Parlamentu Europejskiego. Projekt taki mógłby być bowiem skuteczny, gdyby większość społeczeństwa czuła się zagrożona rządami PiS – a tak po prostu nie jest. Polacy konsumują dziś owoce wzrostu gospodarczego i dobrej koniunktury, którymi PiS się z nimi hojnie dzieli, kwestie związane z praworządnością i ramami konstytucji są dla większości wyborców abstrakcyjne, bo nie przekładają się w żaden sposób na ich codzienne życie, a poza tym sama opozycja prowadząca niekończące się targi kto z kim, gdzie i na jakich listach udowadnia, że w istocie sytuacja nie jest taka zła – bo gdyby była to politycy opozycji skupialiby się na nich, a nie na samych sobie.

Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?