Ogłoszenie przez Grzegorza Schetynę Szóstki Programowej Koalicji Obywatelskiej oznacza, jak się wydaje, finał pojedynku na miny między liderem PSL a liderem PO. Próbujący zachować konserwatywną i ludową tożsamość peeselowcy raczej nie zmieścili by się w centrolewicowych i liberalnych deklaracjach ideowych koalicji.
Dowiedz się więcej: Schetyna proponuje „sześciopak” na wybory
Dziś więc wydaje się najbardziej prawdopodobne, że ludowcy będą szukać szczęścia kusząc wyborców umiarkowanej centroprawicy ale niepisowskiej, Platforma z Nowoczesną i Inicjatywą Polską Barbary Nowackiej zaś będą starać podbijać serca centrolewicy i liberałów. Otwartą kwestią pozostanie to czy lewica dołączy do Koalicji, czy też zbuduje własny blok polityczny.
Konwencja programowa Koalicji Obywatelskiej kończy też dość długi etap niezdecydowania po stronie opozycji. Ostatnie tygodnie pod tym względem upłynęły pod hasłem chaosu. Widać jednak, że programowi stratedzy Koalicji postanowili uderzyć w najbardziej newralgiczne punkty Prawa i Sprawiedliwości. Widząc, że program wielkich transferów socjalnych kierowany jest do młodych wchodzących na rynek pracy, emerytów oraz rodzin z dziećmi – Schetyna adresował swoje wystąpienie do tych, którzy finansują swoją ciężką pracą budżet państwa. Dlatego też drugi punkt z szóstki Schetyny poświęcony jest pracy i płacy – obniżeniu obciążeń dla pracujących i promowanie pracy. Pierwszy z punktów dotyczy wolności i demokracji i adresowany jest dla tych, którzy Polskę PiS nie uważają za oazę wolności, lecz miejsce gęstniejącej atmosfery politycznej – począwszy od kwestii konstytucyjnych, praworządności, podporządkowania politykom prokuratury czy sądownictwa, demokracji rozumianej jako prawa mniejszości, praw kobiet itp.
Komentarz Artura Bartkiewicza: Schetyna powraca do liberalizmu. Czy nie za późno?