Premier zrobił już chyba wszystko, by zmienić temat kampanii przed wyborami europejskimi. We wtorek postanowił nawet, wzorem swojej poprzedniczki Beaty Szydło, ratować obywateli przed trąbą. – Jadę na Lubelszczyznę, gdzie trąba powietrzna dokonała dziś wielu szkód, niszcząc dobytek mieszkańców wsi i miasteczek. W starciu z żywiołem jesteśmy często bezsilni, ale odpowiedzialne państwo nie może zostawić obywateli samych w tak trudnej sytuacji – oświadczył Mateusz Morawiecki w mediach społecznościowych i ruszył na wschód kraju. Wszystko zapewne po to, by odwrócić nieco kartę wyborczą i nie odpowiadać już na pytania o pedofilię w Kościele oraz własny majątek, przepraszam – majątek żony.

Najgorsze pytania padają chyba jednak nie ze strony dziennikarzy (choć podczas konferencji po posiedzeniu rządu i one sprawiały kłopoty premierowi), lecz najbliższych szefowi rządu kolegów partyjnych. I nie chodzi tu o rytualne: „Czy pożyczysz do pierwszego?”. Bo wizerunek premiera to wizerunek całej partii. A zniszczenie wizerunku partii tuż przed wyborami europejskimi, na kilka miesięcy przed parlamentarnymi, to rzecz niewybaczalna.

Może dlatego w sprawie – pośrednio, lecz dobitnie – wypowiedział się sam prezes Jarosław Kaczyński. – Jesteśmy w stanie w bardzo krótkim czasie uchwalić ustawę, na podstawie której będzie trzeba ujawniać majątki małżonków oraz dorosłych dzieci. Trzeba będzie także ujawnić źródła, które doprowadziły do tego, że posiada się na własność jakieś drogie przedmioty, na przykład nieruchomości. Krótko mówiąc, będzie trzeba wyjaśnić, skąd ma się majątek, bo to nie w każdym przypadku jest zupełnie jasne – mówił prezes podczas spotkania w Słupsku. Jest to zapowiedź całkowicie zgodna z filozofią szefa PiS wyrażoną w 2007 r. i mówiącą, że „jeśli ktoś posiada pieniądze, to skądś je ma!”. Być może to tylko medialny podział ról na dobrego i złego polityka.

Ale to także pierwszy sygnał braku synergii między dwoma wizerunkami: starszego, skromnego polityka, nieznającego się na bankach i pieniądzach, oraz młodego, dynamicznego eksperta finansowo-gospodarczego, żyjącego czystą ideą naprawy państwa. Być może przestały ze sobą współgrać dlatego, że okazały się nieprawdziwe?