Może natomiast utrzymać się obecna, ale w niekorzystnym dla nas wydaniu.
Mowa o wielkiej koalicji – z niemiecka w skrócie GroKo – składającej się z partii chadeckich CDU/CSU i socjaldemokratycznej SPD. Miała być nie do przyjęcia dla socjaldemokratów, którzy po każdej GroKo – zdominowanej przez CDU – tracą w wyborach po parę punktów procentowych.
Jednak chadekom, a zwłaszcza Angeli Merkel, bardzo zależy na utworzeniu rządu. Dla niej to walka o uniknięcie politycznej emerytury. Ta determinacja oznacza, że w nowej GroKo, jeżeli powstanie, dojdzie do odwrócenia ról, stanie się bardziej socjaldemokratyczna.
Niestety, w sprawach kluczowych dla Polski – bezpieczeństwa i podmiotowego traktowania młodszych stażem członków UE – SPD wciąż ma twarz byłego kanclerza Gerharda Schrödera. Najważniejszy jest dla niej biznes z Kremlem, niezależnie od tego, do czego się on posunie.
Brak wrażliwości wobec postkomunistycznych państw UE nie jest tylko cechą SPD, dotyczy wielu partii w dawnej Europie Zachodniej. Tam prawie nikt nie zauważył emancypacji naszego regionu, a może po prostu nie może się z nią pogodzić.