Piotr Skwirowski: Jeśli lockdown, to z głową

Materializuje się czarny scenariusz pandemiczny. Także dla gospodarki. Zadanie dla rządu: dać ludziom i biznesowi nadzieję.

Publikacja: 05.11.2020 21:00

Piotr Skwirowski: Jeśli lockdown, to z głową

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Choć po wiosennym zamrożeniu gospodarki rząd najpierw zapewniał, że drugiego lockdownu nie będzie, a potem przekonywał, że to ostateczność, to za tydzień, góra dziesięć dni, znów zostaniemy zamknięci w domach, a znaczna część firm, zwłaszcza małych, dostanie zakaz prowadzenia działalności.

Uzasadnienie jest proste: liczba nowych zakażeń Covid-19 szybko rośnie. Trzeba przerwać łańcuch transmisji wirusa. Coraz więcej państw w Europie podejmuje podobne działania.

Ale te racje nie do końca przekonują przedsiębiorców. Rząd i tak od kilku tygodni wprowadza pełzający lockdown. Stopniowo ogranicza, a czasami wręcz uniemożliwia działalność kolejnych branż. Doświadczają tego właściciele

i pracownicy restauracji, barów, pubów i kawiarni. Nie pracują branże eventowa i ślubna. Szanse zarobku tracą hotelarze. Niewiele lepiej mają w biurach podróży i firmach związanych z lotnictwem. Teraz dochodzą do tego galerie handlowe, a także placówki kulturalne. Od soboty zamknięte będą teatry, kina, galerie, muzea, które i tak mogły do tej pory pracować w bardzo ograniczonym zakresie. Doszło do tego, że część z nich woli zakaz prowadzenia działalności, bo przy obostrzeniach nie zarabiały na siebie i pensje pracowników, a tak mogą liczyć na finansowe wsparcie od rządu.

No właśnie, wsparcie. Ciągle go nie ma. Rząd mówi, że ma pieniądze, ale brak szczegółów. Jakie kwoty, do kogo trafią, kiedy, w jakiej formie? Odpowiedzi brak. Premier apeluje do opozycji o wsparcie i zjednoczenie w walce z pandemią i jej skutkami. W następnym zdaniu sugeruje, że winę za brak pomocy dla firm ponosi Senat, który ma ponoć opóźniać prace nad przepisami wspierającymi przedsiębiorców. Do izby tej nie docierają z Sejmu ustawy pomocowe dla firm, tymczasem Sejm głosami PiS odroczył posiedzenie... Jak w tej sytuacji poważnie traktować słowa premiera?

Wirus gospodarczy również może zabijać – przekonują przedsiębiorcy. I apelują do rządu, skoro już lockdown ma się powtórzyć, by usiadł z nimi do stołu. Żeby nie strzelać na ślepo, ale wspólnie z praktykami przemyśleć, gdzie biznes faktycznie trzeba zatrzymać, a gdzie jednak może funkcjonować. Przedsiębiorcy włożyli duże pieniądze w poprawę bezpieczeństwa w firmach, zgodnie z zaleceniami władz i epidemiologów. Proszą, żeby rząd wziął to pod uwagę i dał im przeżyć.

Do tej pory, jeśli rząd kogoś słuchał, to głównie lekarzy. Powinien więc też usłyszeć, że ludzie pozbawieni pracy, możliwości zarabiania, zamknięci w domach również zapadają na zdrowiu. Międzynarodowe badania pokazują, że zdrowie psychiczne w okresie pandemii drastycznie się pogarsza. W tej sytuacji ludziom, także biznesowi, potrzebna jest nadzieja. Może ją dać precyzyjny plan działania, jasne określenie zasad, zarysowanie perspektywy wyjścia z tej trudnej sytuacji. Do tej pory zamiast tego wszystkiego mieliśmy chaos, decyzje podejmowane z dnia na dzień. To musi się zmienić. Do ewentualnego pełnego lockdownu jest jeszcze trochę czasu. Można go dobrze wykorzystać.

Choć po wiosennym zamrożeniu gospodarki rząd najpierw zapewniał, że drugiego lockdownu nie będzie, a potem przekonywał, że to ostateczność, to za tydzień, góra dziesięć dni, znów zostaniemy zamknięci w domach, a znaczna część firm, zwłaszcza małych, dostanie zakaz prowadzenia działalności.

Uzasadnienie jest proste: liczba nowych zakażeń Covid-19 szybko rośnie. Trzeba przerwać łańcuch transmisji wirusa. Coraz więcej państw w Europie podejmuje podobne działania.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację