Zbadania ARC Rynek i Opinia, do którego dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że w opinii niemal połowy Polaków porady telefoniczne i online nie są skuteczne, a lekarze mniej się podczas takich wizyt starają. Jednocześnie trzy czwarte ankietowanych twierdzi, że telemedycyna nigdy nie zastąpi osobistego kontaktu z lekarzem.

Ale to nie takie proste. Na ocenę telemedycyny duży wpływ ma bowiem problem, z jakim do lekarza zwraca się pacjent. Ci z chorobami przewlekłymi, jak nadciśnienie czy cukrzyca, którzy muszą stale przyjmować leki i zależy im na przedłużeniu recepty, zdecydowanie ją chwalą. Tym bardziej że w czasie e-wizyty lekarz może im wystawić e-receptę. Teleporada może też z powodzeniem pomóc pacjentowi zmagającemu się z różnymi niezbyt groźnymi doraźnymi schorzeniami. To dlatego telemedycyna ma też spore grono zwolenników – chwali ją co czwarty badany. Grupa ankietowanych, którzy przyznają, że są one ułatwieniem dla pacjentów, jest nawet nieco większa. Zdają się to też potwierdzać dane z firm medycznych.

Choć obserwujemy powrót do wizyt stacjonarnych, a pacjenci sami dziś decydują, w jakiej formie chcą skorzystać z konsultacji, to telemedycyna nadal cieszy się większą popularnością i zaufaniem niż przed wybuchem epidemii. Teleporady stanowią dziś około 30 proc. wizyt u lekarzy. Ci zaś twierdzą, że mogą leczyć telemedycznie nawet 40 proc. przypadków, choć oczywiście procent ten różni się zależnie od ich specjalizacji. Chcemy czy nie, ten kierunek będzie się rozwijał, przy czym z całą pewnością wraz z postępem technologicznym jakość usług telemedycznych będzie się poprawiać. W ślad za tym poprawiać się będą też zapewne oceny tego typu usług.

Lekarze zwracają uwagę na jeszcze jeden trend, który obserwują w okresie pandemii. Szalenie niebezpieczny. Okazuje się, że mnóstwo osób zrezygnowało z badań profilaktycznych i odkłada je na później. W efekcie maleje szansa na wczesne zdiagnozowanie poważnej choroby. To z całą pewnością gorsze niż niedoskonałości telemedycyny.