Krytyczne stanowisko rządu wobec promowanego przez Jarosława Kaczyńskiego projektu ustawy, który dyskryminację płacową ze względu na płeć uznaje za mobbing, to z pewnością ciekawy temat dla komentatorów życia politycznego. W analizach na dalszym planie znajdzie się za to prawdopodobnie problem nierówności w płacach kobiet i mężczyzn. W unijnych statystykach Polska i tak wypada znacznie lepiej niż większość państw UE. W 2019 r. Eurostat szacował naszą lukę na 8,5 proc., a więc sporo poniżej unijnej średniej (14,1 proc.).

Na razie jednak problem różnic w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn stał się polem politycznych rozgrywek. Trudno inaczej określić projekt PiS wcielający deklaracje z kampanii prezydenckiej i dobrze dopasowany do jej potrzeb. Zaliczenie luki płacowej do mobbingu można było łatwo „sprzedać", dystansując się jednocześnie od zgłoszonego w marcu 2020 r. projektu feministek z Kongresu Kobiet. Ten ostatni ożył przy okazji tegorocznego Dnia Kobiet, gdy OPZZ, Forum Związków Zawodowych i Konfederacja Lewiatan go poparły, proponując też, by zajęła się nim Rada Dialogu Społecznego.

Swoją drogą ciekawe, czy członkowie Lewiatana chętnie wzięliby na siebie obowiązek nie tylko corocznego ujawnienia luki płacowej, ale i określenia planu naprawczego wraz ze sposobami i terminami likwidacji różnic. To wymagania idące dalej niż ogłoszone niedawno (oczywiście przy okazji Dnia Kobiet) założenia unijnej dyrektywy, których twórcy proponują, by skoncentrować się na zwiększeniu przejrzystości wynagrodzeń i ujawnianiu ich nierówności. Krok w dobrym kierunku, choć trudno oczekiwać szybkiego efektu. Bo luka płacowa rzadko jest efektem szowinistycznego przekonania, że mężczyzna powinien zarabiać więcej. Eksperci zwracają też uwagę na jej głębsze przyczyny wynikające z wykształconej przez wieki segregacji zawodowej i pionowej. To kobiety dominują w gorzej opłacanych zawodach i branżach (jako nauczycielki, asystentki, pielęgniarki), a zawody i stanowiska najlepiej płatne zdominowali mężczyźni.

Zmiana tego stanu rzeczy nie nastąpi szybko za sprawą regulacji. Wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy; w tym zachęcania kobiet do wyboru dobrze płatnych studiów i zawodów (już rośnie ich udział w IT), usuwania przeszkód w karierze zawodowej – np. poprzez wsparcie w opiece nad dziećmi, a może i podwyżek w typowo kobiecych zawodach. Godziwe wynagrodzenia pielęgniarek i nauczycielek nie tylko zmniejszyłyby lukę płacową, ale też poprawiły jakość życia nas wszystkich.