Dla premiera Mariano Rajoya wszystko wydawało się załatwione, gdy z przedterminowych wyborów do katalońskiego parlamentu 21 grudnia obóz niepodległościowy wyszedł osłabiony. Co prawda trzy partie, które chcą zerwać więzi z Madrytem: Razem dla Katalonii (JxCat), Lewica Republikańska (ER) i Kandydatura Jedności Ludowej (CUP), zdobyły 70 na 135 miejsc w parlamencie, ale pięciu wybranych przebywa na wygnaniu w Brukseli, a trzech oczekuje w areszcie na proces pod zarzutem zdrady stanu. Prawnicy hiszpańskiego rządu uznali, że w tej sytuacji o większości dla secesjonistów nie może być mowy.
Jednak przed zaplanowanym na 17 stycznia pierwszym posiedzeniu katalońskiego zgromadzenia prawnicy w Barcelonie pracują nad własną interpretacją regulaminu parlamentu. – Jaki sens miałaby autonomia Katalonii, jeśli Madryt mógłby sam interpretować zapisy statusu naszego zgromadzenia? Nigdzie w tym dokumencie nie jest napisane, że przewodniczący musi osobiście wystąpić przed posłami, aby uzyskać wotum zaufania – mówi „Rz" Montserrat Daban Marin, sekretarz generalna Assemblea Nacional Catalana.
Najbardziej znanym deputowanym, który pozostaje w więzieniu, jest szef ER Oriol Junquerras. Jednak w jego zastępstwie Marta Rovira ustaliła we wtorek w Brukseli, że tak jak przed wyborami, to Puigdemont będzie „prezydentem" katalońskiego rządu. Ma go poprzeć cały blok niepodległościowy.
– Rozważana jest rezygnacja deputowanych, którzy nie mogą stawić się w parlamencie, na rzecz kolejnego kandydata na ich liście partyjnej. Jedynie Puigdemont by tego nie zrobił, ale i tak partie niepodległościowe miałyby 69 deputowanych, a więc większość – mówi Montserrat Daban Marin.
Sam Puigdemont ma ambitniejsze plany. Chce wystąpić o wotum zaufania, ale nie osobiście, tylko przez Skype'a, WhatsApp lub w postaci hologramu. Po tym, gdy Sąd Najwyższy w Madrycie nie zgodził się na warunkowe zwolnienie Junquerasa, jest jasne, że w razie powrotu do Barcelony, „president" zostałby aresztowany i groziłoby mu do 30 lat więzienia za zdradę stanu. W ostateczności Puigdemont mógłby zgodzić się na odczytanie swego wystąpienia przez innego posła.