Konsumenci z nadzieją na powrót do normy

Polacy nie skąpią na wydatkach tak mocno, jak można się było spodziewać. Wprost przeciwnie: wzrost konsumpcji daje nam czwarte miejsce w UE.

Aktualizacja: 09.12.2020 21:12 Publikacja: 09.12.2020 21:00

Konsumenci z nadzieją na powrót do normy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Polska znalazła się wąskim gronie państw UE, w których poziom konsumpcji okazał się wyższy niż rok wcześniej – wynika z danych Eurostatu. U nas ten wzrost wyniósł 1 proc., wyższy był jedynie w Bułgarii, Grecji i na Cyprze, w pozostałych zaś krajach odnotowano spadek. Największy w krajach najbardziej dotkniętych pierwszą falą pandemii, w tym we Włoszech, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii.

Skąd tak dobry wynik? – Sytuacja finansowa polskich gospodarstw domowych nie pogorszyła się tak bardzo, jak można było się spodziewać jeszcze wiosną – komentuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. I przypomina, że na początku pandemii pojawiały się czarne prognozy masowych zwolnień i wzrostu bezrobocia, utraty źródeł utrzymania przez setki tysięcy Polaków. – Latem jednak fabryki ruszyły pełną parą, a restrykcje w handlu i usługach zostały w większości zdjęte. Poprawiły się nastroje gospodarstw domowych, przyszłość przestała już rysować się tak ponuro – wyjaśnia.

– Wzrost konsumpcji rok do roku w III kwartale wynika z relatywnie dobrej sytuacji gospodarstw domowych – zauważa też Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – A to z kolei wynika głównie z faktu, że polski rynek pracy przeszedł przez kryzys pandemiczny zdecydowanie lepiej niż inne kraje – zaznacza. Jak wskazuje, w III kwartale Polska była jedynym krajem UE, gdzie wzrósł rok do roku popyt na pracę zarówno jeśli chodzi o liczbę osób pracujących, jak i liczbę przepracowanych godzin.

– Pomogły w tym tarcze osłonowe, które zahibernowały miejsca pracy, w wielu przypadkach aż do wiosny przyszłego roku – przyznaje też Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao SA. A po tym, jak opadł przejmujący strach przed utratą pracy, Polacy mogli sobie pozwolić na trochę większe wydatki niż sąsiedzi z UE. – Warto też pamiętać, że Polsce duży udział w konsumpcji mają wydatki na towary i produkty, w takich zaś krajach jak właśnie Hiszpania czy Włochy, dużo większe znaczenie mają usługi – mówi Antoniak.

Czy wyniki za III kwartał są dobrym prognostykiem na przyszłość? – Jeśli chodzi o IV kwartał, to spadek wydatków konsumpcyjnych jest nieunikniony – ocenia Piotr Bujak. Trudno oczekiwać innych wyników w obliczu obecnej sytuacji pandemicznej i tzw. małego lockdownu. Galerie i centra handlowe były zamknięte przez trzy tygodnie, a cała branża gastronomiczna, turystyczna, rozrywkowa czy kulturalna będzie zamrożona co najmniej do końca grudnia.

– Biorąc jednak pod uwagę fakt, że restrykcje nie są tak głębokie jak wiosną, programy osłonowe dla miejsc pracy wciąż działają lub mają być uruchamiane nowe, oczekujemy łagodniejszego spadku konsumpcji niż w II kwartale – ocenia Bujak. W II kwartale spadek sięgnął prawie 11 proc., wedle prognoz PKO BP w IV kwartale będzie to -2,7 proc.

– Naszym zdaniem będzie to nawet 6 proc. na minusie, jeśli chodzi o konsumpcję prywatną, ale to wciąż prawie dwa razy lepszy wskaźnik niż wiosną – mówi Soroczyński z KIG. Z kolei Bank Pekao SA oczekuje, że gospodarstwa domowe zmniejszą swoje wydatki o 3,5 proc. w IV kwartale.

A co dalej? – Wyniki za III kwartał mogą dawać nadzieję, że po tym, jak dzięki szczepionkom opanujemy sytuację pandemiczną, gospodarka w sferze konsumpcyjnej będzie wracać do normy w miarę sprawnie – komentuje Adam Antoniak. – Wyzwaniem jednak pozostaną inwestycje.

Polska znalazła się wąskim gronie państw UE, w których poziom konsumpcji okazał się wyższy niż rok wcześniej – wynika z danych Eurostatu. U nas ten wzrost wyniósł 1 proc., wyższy był jedynie w Bułgarii, Grecji i na Cyprze, w pozostałych zaś krajach odnotowano spadek. Największy w krajach najbardziej dotkniętych pierwszą falą pandemii, w tym we Włoszech, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii.

Skąd tak dobry wynik? – Sytuacja finansowa polskich gospodarstw domowych nie pogorszyła się tak bardzo, jak można było się spodziewać jeszcze wiosną – komentuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. I przypomina, że na początku pandemii pojawiały się czarne prognozy masowych zwolnień i wzrostu bezrobocia, utraty źródeł utrzymania przez setki tysięcy Polaków. – Latem jednak fabryki ruszyły pełną parą, a restrykcje w handlu i usługach zostały w większości zdjęte. Poprawiły się nastroje gospodarstw domowych, przyszłość przestała już rysować się tak ponuro – wyjaśnia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu