List to najwyższych organów Łotwy wystosowały asocjacje producentów i przetwórców zbóż, mięsa oraz drobiu. Przedsiębiorcy mają za złe niemieckiej sieci to, że przedkłada towary z importu nad produkty litewskie. „Mówimy tutaj nie o ekskluzywnych towarach, ale o produktach codziennego użytku, masowych, ceny, których są takie jak w wypadku produktów tej samej jakości z importu" - cytuje portal Delfi.
Przedsiębiorcy podnoszą, że „taka sytuacja doprowadza do tego, że litewski klient nie zyskuje kupując taniej, bowiem ceny towarów w sklepach, z powodu dużego importu, praktycznie nie spadają. To przynosi szkodę gospodarce Litwy, gdyż spada produkcja krajowa i przetwórstwo, tracona jest duża część PKB. Ludzie tracą pracę, państwo - podatki. Miejsce produkcji towaru, to nie tylko informacja na etykiecie; ona zawiera informację o korzyściach czy stratach danego kraju".
Biznes podkreśla, że apel do rządu dotyczy sieci Lidl, natomiast przedsiębiorcy chwalą rodzimą sieć Maxima LT.
„Na spotkanie w ministerstwie rolnictwa zostali zaproszeni przedstawiciele Lidla i asocjacji handlowców, ale nie przyszedł nikt. Uważamy, że jest to sprawa na poziomie rządowym. Potrzebujemy wsparcia. Np. przy wznowieniu tworzenia znaku towarowego dla produktów wytwarzanych na Litwie - przyznał Egidijus Matskevičius, dyrektor Litewskiego Stowarzyszenia Przetwórstwa Mięsnego.
Biznes litewski chce wprowadzenia przez rząd obowiązku uwzględniania produktów litewskich w warunkach zamówień publicznych - przy zakupie produktów dla wojska i szkół itp.