Detaliści tłumaczą tak wczesne wprowadzanie produktów świątecznych ukłonem w stronę konsumentów, którzy mogą rozłożyć poważne przecież wydatki świąteczne na dłuższy okres. Z ubiegłorocznego badania Deloitte wynikało, że statystyczna rodzina wydaje na ten cel już niemal 900 zł i z roku na rok poziom wydatków systematycznie rośnie.
– Tradycyjnie, w sieciach handlowych jako pierwsze z oferty świątecznej pojawiają się te produkty, nad których zakupem jako klienci najdłużej się zastanawiamy – mówi Michał Sikora, kierownik ds. komunikacji Tesco Polska. – Stąd często już w listopadzie sklepy eksponują zabawki, pomysły na prezenty, zestawy kosmetyków czy słodyczy. Tak też będzie w tym roku w naszych sklepach – dodaje.
Inni detaliści wolą szczegóły oferty trzymać w tajemnicy do ostatniej chwili. – Oferta świąteczna zajmuje szczególne miejsce w asortymencie sieci Biedronka. Najczęściej jest ona prezentowana w kilku odsłonach już od listopada. Obecnie jest jednak za wcześnie na podawanie szczegółowych informacji – ucina biuro prasowe Jeronimo Martins Polska.
Już 2 listopada w miejsce zniczy w coraz większej liczbie sklepów zaczną się pojawiać świąteczne ozdoby i pierwsze promocje. Na Zachodzie takie podejście nie jest niczym nowym. W USA w wielkich sklepach w rodzaju Wal-Mart czy Sears ozdoby świąteczne można znaleźć na półkach nawet... latem. – Jak ktoś nie chce, to przecież nie musi ich kupować, nikt nie ma z tym problemu – tłumaczył menedżer jednego ze sklepów Wal-Mart.
W Stanach Zjednoczonych za tradycyjny start sezonu zazwyczaj uważa się tzw. czarny piątek, czyli pierwszy dzień po Świecie Dziękczynienia, który w tym roku przypada 22 listopada. Następnego dnia w amerykańskich sklepach czekają największe promocje.
Na zmianę zachowań zakupowych konsumentów na całym świecie ogromny wpływ mają sklepy internetowe. W Polsce już ponad 50 proc. ankietowanych przyznaje się do kupowania prezentów online, a taka forma zazwyczaj wymusza wcześniejsze planowanie.