Funt lekko umacniał się w poniedziałek wobec dolara. Za 1 funta płacono po południu 1,285 dol. To wciąż niewiele więcej niż w sierpniowym dołku, gdy 1 funt kosztował 1,27 dol. Londyński indeks giełdowy FTSE 100 rósł po południu o 0,9 proc. Inwestorzy zdają sobie sprawę z tego, że niedzielne porozumienie nie kończy sprawy. Umowa w sprawie warunków brexitu musi być przecież jeszcze poddana głosowaniu w brytyjskim parlamencie, co stanie się prawdopodobnie 12 grudnia, na dzień przed kolejnym unijnym szczytem.
Analitycy Eurasia Group szacują ryzyko odrzucenia brexitowej umowy na aż 75 proc. Przeciwko temu dokumentowi buntuje się część deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej (93 zadeklarowało już, że zagłosuje przeciw) i wspierająca rząd Demokratyczna Partia Unionistyczna. Bez poparcia kilkudziesięciu deputowanych Partii Pracy umowa zostanie najpewniej odrzucona. Co wówczas się stanie? Jeśli przeciwnicy porozumienia będą mieli niewielką przewagę, dojdzie do prób ich przekonania i do drugiego głosowania. Przy większej przewadze premier Theresa May może poprosić unijnych decydentów o ustępstwa i próbować przepchnąć złagodzoną umowę w parlamencie. „Nasz bazowy scenariusz, któremu dajemy 80 proc. szans, przewiduje, że parlament przyjmie obecną umowę za pierwszym lub drugim razem lub przyjmie jakieś rozwiązanie pozwalające uniknąć twardego brexitu" – piszą analitycy Berenberg Banku. Partia Pracy proponuje przesunięcie daty wyjścia z UE, które miało nastąpić 29 marca. Na to będzie potrzebna jednak zgoda wszystkich państw Unii.
Czytaj także: Brytyjska sieć sklepów robi duże zapasy wina. Milion butelek na problemy z brexitem
Fiasko kolejnych prób porozumienia z UE doprowadziłoby do tzw. twardego brexitu. Relacje handlowe między Wielką Brytanią a UE regulowane byłyby wówczas według zasad Światowej Organizacji Handlu (WTO). Powróciłyby więc cła, a Wielka Brytania nie musiałaby się stosować do unijnych regulacji. Możliwe jednak, że doszłoby do uzgodnień w kwestii granicy z Irlandią czy praw zagranicznych pracowników. Nawet tak stanowczy zwolennik brexitu jak były minister spraw zagranicznych Boris Johnson deklaruje, że nie musi być powrotu do tzw. twardej granicy z Irlandią.