Eurogrupa, czyli ministrowie finansów strefy euro, rozmawiała w piątek o francusko-niemieckiej propozycji stworzenia budżetu strefy euro. Ministrowie nie odrzucili tego pomysłu, ale ambicje okazały się bardzo skromne. Od początku prezydentury prezydenta Emmanuela Macrona był to kluczowy europejski postulat Francji: stworzenie budżetu dla strefy euro.
Czytaj także: Rzym na wojnie z Brukselą. Strefa euro ma problem
Zawsze nowe pomysły dla strefy euro muszą najpierw przybrać formę wspólnej niemiecko-francuskiej propozycji. Nie tylko dlatego, że to dwa największe kraje posługujące się wspólną walutą. Ale także dlatego, że reprezentują dwie różne mentalności: Francja bardziej południową, naciskającą na więcej solidarności i transferów finansowych między krajami. A Niemcy bardziej północną, skupioną na dyscyplinie. Zatem jeśli jest zgoda tego duetu, to większa jest szansa na szerokie porozumienie w gronie 19 państw, a szerzej także w całej UE.
Przełom w końcu nastąpił, ale w bardzo skromnej formie. Francusko-niemiecka propozycja mówi o stworzeniu budżetu dla strefy euro, jednak na razie tylko na finansowanie kapitału ludzkiego, badań naukowych i innowacji. Ma on być częścią ogólnego budżetu UE. Szczegółów finansowych nie ma, ale biorąc pod uwagę, jak wiele potrzeb ma zaspokoić ogólny budżet UE, na początek środki będą raczej skromne. Tym bardziej że mimo umiarkowania propozycja budzi jednak wątpliwości państw północnych.
– Potrzeba stworzenia takiego budżetu nie przekonuje mnie. Nie jest jasne, w czym miałoby to pomóc i czy byłoby w interesie holenderskich obywateli – mówił minister finansów tego kraju Wopke Hoekstra. Ma już zaproszenie do Paryża, gdzie w czwartek będzie słuchał francuskich argumentów.