Przełom października i listopada przyniósł lekki powiew optymizmu na warszawskim parkiecie. WIG20 wzrósł w ciągu pięciu poprzednich sesji o blisko 200 pkt i podczas wtorkowej sesji naruszył lokalny szczyt z ubiegłego miesiąca 2234 pkt. I na tym koniec, przynajmniej na ten moment. Większość wtorkowej sesji upłynęła indeksowi dużych spółek na ruchu horyzontalnym poniżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Schłodzenie nastrojów po pięciodniowym rajdzie na północ nie jest żadnym zaskoczeniem, a może wręcz jest wskazane, jeśli blue chips pokuszą się o kontynuację zwyżki. W tym temacie wiele zależeć będzie od reakcji rynków na wyniki wtorkowych wyborów do amerykańskiego Kongresu. Co analityk, to inna opinia. Jedni mówią, że triumf Demokratów w Izbie Reprezentantów (na co wskazywały sondaże) będzie zły, bo to oznacza blokowanie prorynkowych reform Donalda Trumpa. Inni mówią, że dobry, bo owe blokowanie w warunkach rosnących stóp procentowych pozwoli zrównoważyć budżet. Poza tym przyda się siła, równoważąca „wojenki handlowe i dyplomatyczne" gospodarza Białego Domu. Jak zwykle, to rynek będzie miał rację i trzeba poczekać na jego odpowiedź.