Wydawać by się mogło, że armagedon, którego doświadczyły ostatnio rynki, skutecznie zniechęci inwestorów indywidualnych do giełdy. A jednak nie. Efekt jest zupełnie odwrotny. Mimo że WIG20 stracił w ciągu miesiąca około 25 proc., to wielu inwestorów ruch ten potraktowało jako szansę, a nie zagrożenie.

Spadki na naszej giełdzie nie odstraszają inwestorów tak jak w 2009 r. Jest dokładnie odwrotnie, wręcz zachęcają do aktywności – mówi Paweł Kolek, dyrektor departamentu rynków wtórnych w DM BOŚ. Jak dodaje, potwierdzeniem tego jest wzrost liczby rachunków maklerskich. – Otwieramy kilka razy więcej rachunków niż średnio w 2019 r. Bardzo dużo nieaktywnych klientów odzyskuje swoje hasła dostępu do rachunku i wznawia zawieranie transakcji. Obsługa tych dwóch grup klientów zajmuje większość godzin pracy domów maklerskich – dodaje Kolek.

Podobne sygnały płyną zresztą ze strony innych brokerów. – Od początku roku obserwujemy systematyczny wzrost zainteresowania rachunkami maklerskimi, który związany był z pojawieniem się większej zmienności na światowych rynkach – podkreśla Maksymilian Skolik, dyrektor BM mBanku.

Cała branża maklerska natomiast musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Wyzwaniem jest m.in. ograniczona możliwość bezpośredniego kontaktu z maklerami, co było jednak dość powszechną praktyką przy zakładaniu kont. – Wprowadziliśmy procedury otwarcia rachunku adekwatne do sytuacji spowodowanej epidemią, co umożliwia płynną obsługę klientów. W ciągu najbliższych dni wdrożymy dodatkowe ułatwienia w zdalnych sposobach zawarcia umowy i liczymy na utrzymanie pozytywnego trendu, jeśli chodzi o liczbę otwieranych rachunków – mówi Paweł Kolek.