Święta spędzimy w izolacji. Nie będzie gwaru i tłumnego śpiewania kolęd. Nie będzie bogato nakrytego stołu dla rozgałęzionej familii, gdzie pod obrusem układamy sianko, a na nim nakrycie dla samotnego wędrowca, dobrze wiedząc, że nie dotrze on do naszych strzeżonych osiedli; a jeśli nawet zadzwoni przez domofon, nie zostanie wpuszczony, bo mógłby przywlec covida albo i – nie daj Boże – LGBT.

Będzie samotność. Boimy się samotności i dlatego wypełniamy ją czymkolwiek, zwykle tandetnym zgiełkiem. Albo kimkolwiek, zwykle tandetnym związkiem z byle jakimi osobami, z którego potem nie umiemy się wyplątać, obojętnie czy to erotyka, czy picie wódki. A może samotność jest szansą? Dlatego bodajże Arthur Miller nazwał samotność „siostrą buntu". I dlatego każdy satrapa obawia się samotności poddanych, usiłuje więc zapełnić ich czas zbiorowym skandowaniem jedynie słusznych sloganów albo przynajmniej hałasem disco polo bądź innych tumaniących mózg igrzysk. „Samotność jest dla mego serca radosnym balsamem" – napisał Goethe, a Joseph Conrad dodał: „żyjemy tak, jak śnimy; samotnie". Anglicy mają na to dobre określenia: „solitude" jako zacisze dobrowolnego odosobnienia i „loneliness" jako brak bliskiej osoby. Samotność jest zbyt podniosłym pojęciem, aby nazywać ją tak samo jak popłakiwanie głuptasków, którym brakuje pieszczot po chwilowej utracie partnera. Ktoś napisał, że prawdy szukają tylko samotnicy. Miał rację, ale wprzód trzeba odnaleźć swoje solitude.

Warto więc postrzegać samotność jako szansę, bo tylko w niej rodzą się myśli. Tak jak w ciszy. Ciszy boimy się jeszcze bardziej panicznie niż samotności, dlatego zagłuszamy ją wrzaskiem albo muzyką. Ale tylko w ciszy jesteśmy w stanie dostrzec fascynujący przestwór ludzkiego umysłu. Nie bójmy się tej trudnej próby – sami ze sobą albo wobec osoby, która niby jest blisko, ale przebywa daleko, wpatrzona w swój ekran, ze słuchawkami na uszach – wobec małżonka, matki czy ojca, wobec dzieci. Albo utrwalimy niechętne milczenie, albo się wtedy serdecznie zbliżymy.

W tym roku nie godzi się życzyć „Wesołych Świąt", ale ośmielam się życzyć „mądrych". I obym się nie pomylił.