To oczywiste, że mamy ją za naładowany bankomat. Przecież nam się należy, przecież jesteśmy biedni i spragnieni. Długie wieki byliśmy przedmurzem, chroniliśmy Zachód przed ciosami Turków i Moskali. A jak nam odpłacono? Rozbiorami, okupacją hitlerowską, obrzydliwą transakcją jałtańską i wiecznymi oskarżeniami o antysemityzm! A myśmy w czystości serca przechowali – przekazane przez sarmackich przodków – święte wartości katolickie, które Zachód z wygodnictwa już dawno porzucił. Ma rację europoseł Patryk Jaki – prezentując przy okazji, jak pięknie wyszlifował angielski – że powinni niewinnemu narodowi zrekompensować lata sowieckiej okupacji. Tymczasem oni zawracają głowę praworządnością, aby tylko nie dać nam upragnionej forsy!

Ale Bruksela też patrzy na Polskę, i niekoniecznie myśli tak samo. Zamiast pokazywać, jak dzielnie dali sobie radę z wiekowym zapóźnieniem i dziedzictwem po komunizmie, wyciągają rejestr zaprzeszłych krzywd. Kto ich prosił o rolę przedmurza? Pchali się do członkostwa, ale odmawiają współpracy w rozwiązaniu problemu uchodźców i zanieczyszczonego środowiska. Gdzie ta ich przesławna solidarność? Parlament, który sami wybrali, psuje po cichu praworządność, ubezwłasnowolnia sędziów, a oni dalej głosują na tych samych ludzi. Gdzie ich dawna miłość do demokracji? „Wspaniali w klęsce, podli w zwycięstwie" – tego oczywiście Bruksela nie powie, ale pamięta, że tak kiedyś powiedział o nich Churchill.

Oczywiście nie wszyscy biedni Polacy tak spoglądają na Brukselę i zapewne inaczej są tam postrzegani. Oni gęgają namolnie o demokracji, „kryteriach kopenhaskich", przedstawiają dowody łamania konstytucji i niezależności sędziowskiej, licząc, że instytucje europejskie wszystko za nich załatwią. Nie potrafią przekonać współobywateli, a chcą przekonać Brukselę. Czy nie rozumieją, jak krucha jest równowaga na unijnych szczytach? Czy nie wiedzą, że trzeba poświęcić jakieś wartości, aby ocalić inne, ważniejsze? „Za dużo poezji w polityce, za dużo polityki w poezji" – powiedział o takich Bismarck.

Dlatego jestem pewien, że zarówno biedną Brukselę, jak i biednych Polaków czeka gorzkie rozczarowanie.