„Tato, a co to jest szatańska korbka?” – zagadnął w niedzielne popołudnie mój pięcioletni syn. W odpowiedzi na mój zbity z tropu wzrok odśpiewał zwrotkę piosenki Starego Dobrego Małżeństwa: „Nic tu na pewno wszystko na niby / małpa jest cyrku idolem / karzeł podkręca szatańską korbkę / arena toczy się kołem”. I z całym szacunkiem dla wszystkich kolegów komentatorów, od kilkudziesięciu godzin snujących analizy i scenariusze, nic lepszego o wyborach prezydenckich AD 2020 niż te cztery wersy napisać się zwyczajnie nie da.

Spośród wielu rzeczy, które w III RP są nie do końca naprawdę, żadna chyba nie jest tak bardzo na niby jak ceremonie towarzyszące wyborowi nowej głowy polskiego państwa. Co pięć lat sztabowcy i kandydaci podobnie rozwiązują ten sam dylemat: jak zachęcić Polaków do wzięcia udziału w procedurze wyboru urzędnika państwowego o tak małej sprawczości, mogącego stać się co najwyżej hamulcowym procesów dziejących się poza nim? Oczywiście najlepiej, rozpętując wojnę światów – Polski solidarnej z liberalną albo Sodomy i Gomory z Ciemnogrodem. A że w zasadzie nic konkretnego nie zależy od jej wyniku? Tym łatwiej będzie mówić, że „te wybory są o coś więcej”. O to, żebyśmy nie przesunęli się w kierunku Białorusi albo jeszcze bardziej wstali z kolan, niepotrzebne skreślić. A kiedy już opadnie bitewny kurz, naniesiona zostanie kolejna warstwa nierzeczywistości, politura Nibylandii. Człowiek, który dla jednych stał się właśnie symbolem mściwej zemsty, a dla drugich upokarzającej porażki, będzie przez pięć lat powtarzał, że jest prezydentem wszystkich Polaków, chce łączyć, a nie dzielić, itd.

Przez najbliższe kilkanaście dni szatańska korbka będzie się kręcić w najlepsze. Ale potem może warto byłoby coś z tym wreszcie zrobić? Niech prezydenta wybiera Zgromadzenie Narodowe albo zamiast debat przedwyborczych niech kandydaci powalczą o urząd głowy państwa w formule „Jednego z dziesięciu”. Nie trzeba będzie nawet specjalnie przebudowywać telewizyjnego studia, Michała Adamczyka zastąpi Tadeusz Sznuk, a przegrani na otarcie łez dostaną kosz łakoci. Same plusy dodatnie.