Na odosobnienie, strach i zarazę nasza potoczna pobożność stworzyła użyteczne rytuały i pocieszające bajeczki. Wierzymy, że odklepywaniem zdrowasiek i boleściwym rozpamiętywaniem wielkopiątkowej męki odsuniemy zagrożenia, które są zapewne karą za grzechy albo wezwaniem do nawrócenia. „Od powietrza, ognia, głodu i wojny...". Ale przecież On nie wygasił pieców Auschwitz, nie otworzył łagrów Kołymy, nie powstrzymał czołgów i etnicznych rzezi, choć tak usilnie błagali Go wyznawcy, tak jak błagał na dnie swej rozpaczy Hiob. Dlaczego Bóg milczy, czemu nie odpowiada na nasz ból?

Odpowiedź – choć niełatwą – daje właśnie czas wielkanocny. We wszystkich religiach świata ludzie składają ofiary Bogu lub bożkom, ale tylko w tej jednej, jedynej Bóg złożył z samego siebie ofiarę ludziom. Skoro dobrowolnie przyjął ludzkie ciało i ludzką mękę, to znaczy, że nasz byt i nasz sens ma dla Niego wartość znacznie większą, niż się to nam zwykle wydaje. We wszystkich religiach ludzie mają wierzyć w Boga i oddawać Mu hołd. Tylko w tej jednej, jedynej Bóg, wyrażając solidarność z pełnym cierpienia ludzkim losem, pokazał, że nade wszystko On wierzy w nas. Wyniósł nas, ale też wielkie wyzwanie nam postawił. Czy potrafimy podołać?

To nie wszystko. Właśnie w starotestamentowej Księdze Hioba nieszczęśnik dotknięty wszystkimi możliwymi klęskami i cierpieniami z głębi rozpaczy pyta Boga o przyczynę. Bóg mu nie odpowiada, nakazuje tylko, by „przepasał swoje biodra", co oznacza gotowość do drogi i dalszych zmagań. Udzielił odpowiedzi dopiero po stuleciach przez Chrystusa właśnie. „Bóg stał się Hiobem" – jak napisał kiedyś Jung. Chrystus także wołał na krzyżu z głębi swej męki i rozpaczy: „Boże, Boże, czemuś mnie opuścił?". Żadna siła nie zdjęła Go z krzyża, nie skróciła Jego męki. Królestwo moje nie jest z tego świata. Odpowiedzią jest tylko Zmartwychwstanie. Przejmujący dramat kosmiczny, samo jądro chrześcijaństwa.