Rosyjscy hakerzy włamali się do danych komitetu wyborczego demokratów i skrzynki e-mailowej szefa kampanii Hillary Clinton Johna Podesty latem tego roku. Uzyskane w ten sposób kompromitujące materiały były stopniowo publikowane przez WikiLeaks, co przyczyniło się do zwycięstwa wyborczego Trumpa. CIA i FBI ustaliły, że atak przeprowadziły rosyjskie służby wojskowe ukrywające się pod pseudonimem Guccifer 2.0 z osobistego polecenia Władimira Putina.
– Wiadomo, kto to zrobił, choć nie ma dowodów, które pozwoliły wygrać w sądzie. Do tej pory właśnie z powodu braku takich 100-procentowych danych kraje zachodnie wstrzymywały się z odpowiedzią na rosyjskie ataki hakerskie. Teraz Barack Obama przekracza Rubikon, nazywając rzeczy po imieniu. To stawia Rosjan w kłopotliwej pozycji – mówi „Rzeczpospolitej" Mark Galeotti, czołowy znawca Kremla i wykładowca New York University.
W czwartek wieczorem amerykańskie media sygnalizowały, że Biały Dom szykuje się do wprowadzenia wielu dotkliwych sankcji, od ekonomicznych po dyplomatyczne. Niektóre z nich mają jednak pozostać tajne: może chodzić o sparaliżowanie części rosyjskich systemów informatycznych.
– Ameryka nie może odpowiedzieć zwykłym atakiem hakerskim na atak hakerski, bo Rosja to nie demokracja, i ujawnienie, że najbliżsi współpracownicy Putin mają tajne konta, nie zdziwiłoby przeciętnych Rosjan, jeżeli w ogóle ta informacja by dotarła do nich mimo kontroli przez Kreml mediów. Także uderzenie w samego Putina jest raczej niemożliwe, bo cały majątek ma zdeponowany na tajnych funduszach w Rosji, a w podróże zagraniczne wybiera się tylko służbowo – mówi Galeotti. – Znacznie skuteczniejsze są więc sankcje gospodarcze, bo ujawniają słabość Rosji, uderzają w dumę Putina. Kreml może na nie odpowiedzieć tylko w sposób symboliczny, nie zadając żadnych istotnych strat Zachodowi. Zapewne, aby uniknąć takich represji, Rosjanie już ograniczyli ataki hakerskie na terenie USA – dodaje profesor.
Rosyjski atak latem zakończył się sukcesem, bo ani Podesta, ani inni współpracownicy Clinton właściwie nie zabezpieczyli swoich kont e-mailowych. Ale przy otwartym konflikcie w cyberprzestrzeni Ameryka ma ogromną przewagę nad Rosją. Obama w ostatnich ośmiu latach kazał zainwestować ogromne środki w ten segment. Waszyngton zdołał także dzięki cyberatakowi sparaliżować irański system wzbogacania uranu. Mimo wszystko frontalny konflikt z Rosją byłby dla Waszyngtonu ryzykowny.