– Ten temat nie może w ogóle być omawiany. Rosja nie rozmawia o kwestiach dotyczących własnego terytorium z zagranicznymi partnerami – powiedział w środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. W ten sposób zareagował na wtorkowe oświadczenie Białego Domu, z którego wynikało, że prezydent USA Donald Trump oczekuje od Rosji zakończenia aneksji półwyspu i załagodzenia sytuacji w Donbasie.

Oświadczenie, które wygłosił Sean Spicer, zaskoczyło rosyjskich polityków. Niektórzy nawet nie chcieli uwierzyć w to, co usłyszeli.

Szef komisji zagranicznej rosyjskiej Dumy Leonid Słucki stwierdził, że „warto poczekać na wypowiedź Trumpa w tej sprawie”, ale rozczarowania nie krył. – To jak zimny prysznic, który ochładza nasze zbyt wysokie oczekiwania w stosunku do Trumpa i jego drużyny – powiedział Słucki.

Padły nawet porównania anektowanego przez Rosję półwyspu do Alaski, sprzedanej Amerykanom w XIX wieku przez cara Aleksandra II. – To jest taka sama niewykonalna prośba jak nasza, gdybyśmy poprosili USA o zwrot Alaski – powiedział Wiktor Ozerow, szef komicji ds. obrony i bezpieczeństwa rosyjskiej Rady Federacji.

Stwierdził jednocześnie, że Krym nie może być przedmiotem handlu pomiędzy Rosją i USA. – Był i pozostanie rosyjski – dodał.