Rząd zmienił zdanie w sprawie dopuszczalnego zakresu usług biegłych rewidentów. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, zgłaszając do Sejmu projekt nowej ustawy regulującej rynek audytorski, nie stawiał sztywnych ograniczeń audytorom w świadczeniu doradztwa na rzecz badanych przez nich tzw. jednostek zainteresowania publicznego (JZP), w tym banków i spółek giełdowych. W projekcie zapisano jedynie, że z takich usług nie może pochodzić więcej niż połowa wynagrodzenia dla audytora od danej firmy.
Teraz ma być inaczej. W przyjętej autopoprawce rząd chce całkowicie zakazać biegłym rewidentom świadczenia na rzecz audytowanych JZP wszelkich dodatkowych usług, które nie są czynnościami rewizji finansowej. Dlaczego? W uzasadnieniu w dość ogólnych sformułowaniach zapisano, że takie ograniczenie ma służyć m.in. zwiększeniu przejrzystości badania sprawozdań finansowych i zapewnieniu niezależności biegłego rewidenta.
„Rzeczpospolita" zapytała Ministerstwo Finansów, jakie zmiany w gospodarce i na rynku audytorskim zaszły od listopada, które mogłyby usprawiedliwić woltę rządu. Zapytaliśmy też, czy dokonano stosownych analiz prawnych i ekonomicznych. W odpowiedzi MF napisało jedynie, że „poprawka uwzględnia postulaty zgłaszane w trakcie prowadzonych prac parlamentarnych". Za takim rozwiązaniem opowiedział się jedynie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz grupa 25 firm zajmujących się głównie doradztwem podatkowym. Postulaty popiera zaś tylko część doradców podatkowych.
Wprowadzenie ograniczenia nie jest zakazane prawem europejskim. Dotychczas nie zdecydowało się jednak na nie żadne z państw europejskich poza Holandią.
Rząd przyznaje, że efektem ograniczenia mogą być koszty wynikające ze zmiany audytora, jeśli świadczy on jednostce usługi, które będą zakazane. Krzysztof Burnos, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów, wskazuje jednak na wiele innych skutków, przede wszystkim wzrost cen usług audytorskich.