W czasie wypoczynku w Polsce czy w innych państwach UE bardzo pomocne mogą się okazać unijne przepisy dotyczące ochrony danych osobowych. RODO obowiązuje w całej UE jednakowo. Przepisy te nakazują przedsiębiorcom gromadzić dane osobowe swoich klientów oszczędnie, w zakresie niezbędnym do wykonania usługi. Chodzi o to, by dane klientów, które mogą przecież zostać wykradzione od takiego przedsiębiorcy i posłużyć do wzięcia pożyczki na cudzy koszt, nie miały szans trafić w niepowołane ręce.

Czytaj także: RODO w hotelu czyli ochrona danych osobowych na wakacjach

– W praktyce klienci wypożyczalni kajaków czy rowerów nie powinni się godzić na kopiowanie ich dokumentów ani tym bardziej na zostawianie ich w zastaw na czas wypożyczenia sprzętu sportowego czy turystycznego w czasie wakacji – tłumaczy Michał Kluska, adwokat, ekspert w obszarze ochrony danych osobowych w kancelarii DZP. – Polscy mali przedsiębiorcy po zmianie przepisów ograniczyli gromadzenie danych osobowych swoich klientów. Ale w dalszym ciągu należy na to zwracać uwagę nie tylko w czasie wakacji w kraju, ale też poza jego granicami. Tylko świadomi klienci mogą wymusić na przedsiębiorcach właściwe zachowania – dodaje adwokat.

Z informacji podanych przez Urząd Ochrony Danych Osobowych wynika, że nie należy się godzić na kopiowanie dokumentów nawet wtedy, gdy przedsiębiorca tłumaczy, że jest mu to potrzebne do ochrony ewentualnych roszczeń o naprawienie szkód powstałych w czasie wypożyczenia sprzętu. Dotyczy to nie tylko wypożyczalni sprzętu turystycznego, ale także informacji zostawianych przez klientów w recepcji hotelowej czy przy wynajmie wakacyjnego apartamentu. W takiej sytuacji wystarczy umowa, do której zostaną wpisane podstawowe dane klienta. Na zakończenie ma on prawo żądać zniszczenia czy wydania mu dokumentu, w którym zostały zapisane te dane.

UODO ostrzega, że do niepotrzebnego i ryzykownego przekazania danych może dojść także podczas wielu innych wakacyjnych aktywności. Może się to wydarzyć podczas zapisywania się na wakacyjny festiwal w letnim kurorcie, a także przy okazji podejmowania zatrudnienia przez młode osoby korzystające z przerwy w nauce. Bywa, że wśród prawdziwych ogłoszeń oferujących zatrudnienie zdarzają się i takie, których jedynym celem jest wyłudzenie danych osobowych. Ich autorzy podsyłają e-mailem obszerne formularze do wypełnienia, licząc na pozyskanie jak największej ilości informacji o takiej osobie. Tymczasem polski pracodawca uprawniony jest do uzyskiwania tylko takich danych jak: imię i nazwisko, data urodzenia, dane kontaktowe, wykształcenie, kwalifikacje zawodowe, przebieg dotychczasowego zatrudnienia.