Jak podał w środę GUS, indeks cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacja w Polsce, wzrósł w marcu o 4,6 proc. rok do roku, po zwyżce o 4,7 proc. w lutym. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie spodziewali się odczytu na poziomie 4,4 proc.
W środowych danych GUS uwagę zwraca przede wszystkim wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych o 8 proc. rok do roku, po 7,5 proc. w lutym. Szybciej produkty z tej kategorii drożały poprzednio w maju 2011 r. Sama żywność podrożała jeszcze bardziej, o 8,6 proc. To głównie efekt wzrostu cen mięsa (o 15,3 proc. rok do roku) oraz owoców (o 19,3 proc. rok do roku).
Czytaj także: Czy po pandemii grozi nam kryzys finansowy
Z marcowego odczytu inflacji nie należy jednak wyciągać daleko idących wniosków. GUS, tak jak inne urzędy statystyczne, w związku z epidemią Covid-19 ma trudności z gromadzeniem danych o cenach. Wynika to m.in. z tego, że niektóre towary i usługi przez część marca nie były dostępna w sprzedaży (bilety do kina, usługi fryzjerskie). GUS nie mógł też wysyłać ankieterów do punktów sprzedaży, musiał polegać na innych źródłach danych.