Plus Minus: Złożył pan doniesienie na Władimira Putina do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, oskarżając prezydenta Rosji o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne w Czeczenii. Sądzi pan, że urzędnicy Trybunału potraktują to poważnie? Chodzi przecież o prezydenta państwa, globalnego mocarstwa atomowego, z którym cały świat wciąż robi wielkie interesy.
Ahmed Zakajew: Wiemy, że jurysdykcja międzynarodowego sądu ds. przestępstw wojennych przynajmniej dzisiaj nie obejmuje Federacji Rosyjskiej. Rosja na początku podpisała się pod dokumentem, ale nigdy nie ratyfikowała statutu Trybunału, a w 2016 r. Putin wycofał swój podpis. Istnieją jednak inne konwencje międzynarodowe, pod którymi Rosja się podpisała i które zobowiązała się respektować. Głównie chodzi o fundamentalne prawo do życia ludzi zamieszkujących jej terytorium i sąsiednie państwa.