Senator Libicki: Nie zaraził się ode mnie człowiek, który natychmiast zdezynfekował ręce

Radziłbym bym wszystkim, żeby to robili, żeby nosili maseczki, żeby przestrzegali tych wszystkich obostrzeń. Koronawirus naprawdę istnieje - mówi senator PSL Jan Filip Libicki. W sierpniu testy wykazały u niego dodatni wynik na koronawirusa.

Aktualizacja: 19.08.2020 19:55 Publikacja: 19.08.2020 16:10

Senator PSL Jan Filip Libicki

Senator PSL Jan Filip Libicki

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Jak się pan dziś czuje?

Od czterech-pięciu dni, czuję, że mógłbym ubrać się i spokojnie wyjść ze szpitala. Problem jednak polega na tym, że jak miałem wymaz na koronawirusa w czwartek, to wyszedł on dodatni. Kolejne badanie - w niedzielę dało z kolei wynik ujemny, ale poniedziałkowe, którego wynik przyszedł we wtorek dało wynik niejednoznaczny. W związku z tym w środę mam następny wymaz i dopiero jak któryś z tych następnych da minusa, to wtedy mnie wypuszczą.

Na początku sierpnia ogłosił pan w mediach społecznościowych, że ma koronawirusa. Czy pan wie, gdzie i kiedy mógł się nim zakazić?

Nie, nie wiem. 30 lipca, w czwartek wracałem z Warszawy. Było bardzo gorąco i mieliśmy nastawioną klimatyzację. Po powrocie do domu w Poznaniu poczułem się przeziębiony. Następnego dnia miałem lekką gorączkę, ale zaniepokoiło mnie to, że wziąłem leki, popiłem gorącą herbatą, a temperatura mi wcale nie spadała. A przecież powinna. U mnie było równo - 37,2 st. Celsjusza. I nic. Pomyślałem, że to  może być jednak koronawirus.

I co było dalej?

W sobotę 1 sierpnia pojechałem rano do szpitala jednoimiennego, by zrobić badania. O godz.  10 wzięli ode mnie wymaz, a o godz.17 zadzwonił lekarz, że jestem pozytywny, kazał zabrać rzeczy i przyjechać.

Trafił pan do szpitala, bo było tak źle ze zdrowiem?

Nie. Ja jestem osobą niepełnosprawną i przypuszczam, że lekarze uznali, że może być tzw. przyczyna współistniejąca. Nikt mi tego oczywiście nie powiedział, ale takie jasne zalecenie lekarza, ale też się zastanawiałem z czego to się wzięło. I doszedłem do wniosku, że wynika to z tego, że lekarze uznali moją niepełnosprawność za chorobę współistniejącą.  

Zaraził pan kogoś?

Do szpitala trafił i mój ojciec i mój asystent, który jest młodym człowiekiem. Ma 31 lat. U niego zakażenie nie ma poważniejszego przebiegu.

Gdy przyjechał do szpitala zrobić sobie test, to lekarz mu powiedział:- Ja pana do wyniku testu nie wypuszczę, bo jak na pana patrzę, to uważam, że ma pan koronawirusa. Poza tym z racji tego, że jest pan człowiekiem tęgim, znajduje się pan w grupie ryzyka.

Jak się czuje pana tata?

Mój ojciec ma 81 lat i przebywa w szpitalu jednoimiennym w Poznaniu. Podobnie, jak mój  asystent. My się nie widzimy, bo leżymy oddzielnie, każdy w jednoosobowej sali i nie możemy się kontaktować.

Mój ojciec cztery dni temu miał kryzys, a teraz powoli jest coraz lepiej. Wyznacznikiem tego, że jest coraz lepiej, jest to, że je, bo jak było tak ciężko to nic nie jadł, nic nie pił.

A teraz jak z domu mu coś do jedzenia przynoszą jakiś budyń czy rosół to od dwóch dni jednak je. A wcześniej kroplówką go dożywiali. We wtorek (dziś) zjadł połowę słoika budyniu, wypił pomidorową. Więc już jest tak lepiej.

A asystent?

Dobrze. Nie ma żadnych problemów. 

Ktoś jeszcze zaraził się od pana?

Tak. Zaraził się ode mnie drugi współpracownik, który na stałe mieszka w moim mieszkaniu razem ze mną. Ale on nie ma żadnych objawów, ma tylko dodatni wynik. Cały czas czuje się dobrze.

Z nim było tak: on mnie odwiózł do szpitala 1 sierpnia, kiedy  było wiadomo, że jestem chory. Pomógł mi położyć się do łóżka.

Wtedy od razu zrobili mu test już 1 sierpnia. Wynik, który otrzymał na drugi dzień był negatywny. Jednak Sanepid mu powiedział, że pomimo, że jest pan negatywny, to miał pan kontakt z osobą zakażoną, i musi pan siedzieć w domu. To siedział.

Ósmego  sierpnia miał kolejne badanie, a jego wynik był już pozytywny. Więc Sanepid nałożył na niego izolację domową. Następne badanie ma 21 sierpnia i jeżeli wynik z tego dnia, oraz z 28 sierpnia będzie negatywny, to ja będę mógł wrócić do własnego mieszkania.

Gdyby mnie wypuścili jutro, to ja nie mam prawa tam wrócić, bo on tam jest. Więc jeśli mnie wypuszczą, to muszę jechać do domu, do rodziców.

Dużo osób musiało przejść kwarantannę, bo mieli z panem kontakt, gdy już był pan zakażony?

Nie wiem. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jak trafiłem do szpitala, to dzień później skontaktował się ze mną Sanepid i poprosił o wykaz moich wszystkich kontaktów od 21lipca do 1 sierpnia.

Sporządziłem taką listę z pamięci. Mogę powiedzieć tylko tyle, że dodatnie były tylko te osoby, które miały ze mną kontakt od 29 lipca –czyli 29., 30. i 31. Ale tylko niektórzy byli dodatni. A wszyscy, którzy się stykali wcześniej byli ujemni.  

Co by przez swoje doświadczenia powiedział pan osobom, które w koronawirusa nie wierzą? W niedzielę kilka tysięcy takich sceptyków maszerowało przez Warszawę.

Są ludzie,  którzy twierdzą, że słońce się porusza wokół ziemi, są ludzie, którzy twierdzą, że ziemia jest płaska. Jest cała masa różnych osób, którzy twierdzą różne rzeczy.

Co mogę im powiedzieć? Koronawirus jest. W tym poznańskim szpitalu jednoimiennym, w którym ja się obecnie znajduję jest 100 osób, które chorują na Covid-19.  

Odtwarzałem od kogo mogłem zakazić  i  w ramach tego odtwarzania  okazało się, że nie zaraził się człowiek, z którym przywitałem się, a on natychmiast zdezynfekował dłonie. Więc – radziłbym bym wszystkim, żeby to robili, żeby nosili maseczki, żeby przestrzegali tych wszystkich obostrzeń.

Ja to wszystko robiłem. Może nie zbyt intensywnie, ale robiłem i mimo to koronawirus mnie złapał.

Jak się pan dziś czuje?

Od czterech-pięciu dni, czuję, że mógłbym ubrać się i spokojnie wyjść ze szpitala. Problem jednak polega na tym, że jak miałem wymaz na koronawirusa w czwartek, to wyszedł on dodatni. Kolejne badanie - w niedzielę dało z kolei wynik ujemny, ale poniedziałkowe, którego wynik przyszedł we wtorek dało wynik niejednoznaczny. W związku z tym w środę mam następny wymaz i dopiero jak któryś z tych następnych da minusa, to wtedy mnie wypuszczą.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień