Zapłacą firmy?
– Przestrzeń do zmian, nawet przy zachowaniu neutralności budżetowej, jest dosyć spora – uważa z kolei Jakub Sawulski, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Chodzi o to, że obecnie tzw. klin podatkowy jest prawie taki sam zarówno dla osób o najniższych, jak i wyższych dochodach. Różnica wynosi ok. 2 pkt proc., zaś średnio w UE to ok. 10 pkt proc. na korzyść tych słabiej uposażonych – podkreśla. Zdaniem Sawulskiego sposobów na zwiększenie różnicy w klinie podatkowym może być kilka. – Można zmienić skalę podatkową, wprowadzić więcej stawek, niższych dla słabiej zarabiających, wyższych – dla tych z wyższymi płacami – mówi ekspert. Możliwe byłoby też uzyskanie podobnych efektów przez podniesienie kwoty wolnej od podatku lub kosztów uzyskania przychodów dla wybranej grupy podatników i dodatkowej stawki podatkowej dla bogatszych.
– Warto pamiętać, że w naszym systemie wśród podatników o wysokich dochodach sporą część stanowią prowadzący działalność gospodarczą. Prawdopodobnie im trzeba by podnieść stawki – dodaje Sawulski. W 2020 r. wedle 19-proc. podatku liniowego PIT rozliczyło się z fiskusem 702 tys. właścicieli firm, zapłacili oni łącznie prawie 33 mld zł PIT.
Trzeba ruszyć składki
Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP, podkreśla, że w dyskusji nad zmianami w systemie podatkowym nie da się uciec od zmian w systemie składkowym. – Wadą polskiego systemu jest to, że nie da się uzyskać pożądanych efektów tylko zmianami w podatkach, np. poprzez kwotę wolną – podkreśla Wojciechowski. – Aż trzy czwarte klina to różne składki, np. na ubezpieczenie emerytalne, zdrowotne, ale też na Fundusz Pracy czy fundusz rentowy. Jeśli chcemy uzyskać rzeczywistą progresję podatkową, to konieczna jest restrukturyzacja składek – zaznacza.
To, że proste zmiany nie wystarczą, pokazują efekty reformy podatkowej rządu PiS, wprowadzonej pod koniec 2019 r. Wówczas obniżono stawkę PIT z 18 do 17 proc., a także podniesiono ponaddwukrotnie koszty uzyskania przychodów.
Efekt jest taki, jak wynika z danych Eurostatu, że średnie obciążenie wynagrodzenia brutto spadło o 1,1 pkt proc. – z 25,2 w 2018 r. do 24,1 proc. w 2020 r. – Dla przeciętnego Polaka było to mało odczuwalne. Jeszcze gorzej, że ta reforma, które kosztowała 10–12 mld zł, okazała się zmarnowaną szansą na usunięcie istotnych problemów w polskim systemie podatkowym – ocenia Aleksander Łaszek z Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Nie udało się ani go uprościć, ani obniżyć klina podatkowego dla osób o niższych zarobkach – podkreśla Łaszek.