Nowy program budowy dróg ma pozwolić Polsce zbliżyć się do standardów drogowych zachodniej części Europy. Ale w czasie jego realizacji może się pojawić wiele trudnych do rozwiązania problemów. Dyskutowano o tym na debacie „Szanse i wyzwania branży drogowej w Polsce w perspektywie 2014–2023" zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą".
W tym miesiącu rząd zatwierdził nowy „Program budowy dróg krajowych na lata 2014–2023". W nowej perspektywie przybędzie 3,9 tys. km dróg szybkiego ruchu i 57 obwodnic. Obecnie sieć szybkich tras liczy ok. 3040 km. Po realizacji zaplanowanych inwestycji powiększy się do prawie 7 tys. km.
– Ta sieć pod względem funkcjonalnym będzie porównywalna z krajami Europy Zachodniej – stwierdził Marcin Nowacki, z-ca dyrektora w departamencie realizacji inwestycji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Na drogi przeznaczono 107 mld zł.
Krytycznie do programu odniósł się poseł PiS Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Jego zdaniem, o ile wcześniejszy program jeszcze z roku 2007 zakładał stworzenie funkcjonalnego rusztu komunikacyjnego, o tyle w obecnym widać głównie chęć realizacji celów politycznych. W dodatku obecna wersja programu odbiega od tej z grudnia 2014 roku, poddanej konsultacjom. – Obawiam się, że twórcy PBDK się pogubili. Ten program to koncert życzeń, w którym każdy poseł koalicji znajdzie coś dla siebie. Nie bardzo wiadomo, czy tworzyli go inżynierowie czy politycy i specjaliści od public relations – mówił Adamczyk.