Miasto musi się przekształcać

To legenda: Romulus, Krak, czy Syrenka, przypomina nam, że miasto zaczyna się od marzenia. A więc teraz mamy nowe marzenie: klaster miejski.

Aktualizacja: 05.06.2017 07:21 Publikacja: 05.06.2017 07:11

Miasto musi się przekształcać

Foto: ROL

Coraz częściej mamy poczucie, że nasze życia w mieście dotyczy tylko niektórych jego fragmentów. Inne części miasta są nam obojętne, obce, a czasem nawet wydają się wrogie. A przecież miasto jest całością. Skąd więc ta fragmentyzacja przestrzeni miasta w naszym jego odczuwaniu? Dlaczego zaczyna ono przypominać porozrywane kawałki struktury bez spoistości? Czy jest to rezultat dotychczasowych metod planowania lub jego braku?

A może niedostatków w zarządzaniu przez nieumiejętność dostrzegania miasta jako sieci relacji międzyludzkich, istniejących również poza obszarem administracyjnej odpowiedzialności. Lub może to my sami w codzienności, natłoku zajęć, skupieni na sobie i swoich sprawach zaczynamy się alienować, przestajemy aktywnie uczestniczyć w życiu miejskim, nie interesujemy się nim, chyba że zaczyna dotyczyć to naszych osobistych interesów. Więc inwestycji, która zakłóci widok za oknem, lub sprowadzi niepożądanych sąsiadów, czy też zabierze nam nasze ulubione miejsca. A miasto podlega zmianom, musi się przekształcać.

W powszechnym odczuciu kluczem zrozumienia sensu dobrego miejsca staje się obecnie pojęcie klastra. To słowo klucz, synonim możliwości rozwoju, zaproponowane przez Alfreda Marschalla w końcu XIX wieku jako wartość współpracy terytorialnej dla rozwoju ówczesnego przemysłu. Teraz w 2000 roku ery innowacyjności upowszechnione i odnowione przez Michaela Portera, gdy w książce o konkurencyjności szczegółowo przedstawił sens klastrów jako synonimu korzyści ze współpracy konkurujących instytucji w ramach wspólnej przestrzeni dla innowacyjnego rozwoju. Słowo klaster staje się słowem kluczem rozwiązującym wszystkie problemy braku spójności miejskiej czy nieumiejętności współpracy albo deficytu władzy publicznej miasta i jego otoczenia.

Klaster energetyczny, turystyczny, innowacyjny. Kreatywne miasta jako klaster. Ale powiązania konkurencyjne dla możliwego współdziałania i współpracy muszą zaistnieć w fizycznej przestrzeni miejskiej. A ta ma w gruncie rzeczy również wymiar mityczny, bo miasto istnieje, gdy pojawia się jego mit. To legenda miejsca, Romulus, Krak czy Syrenka, przypomina nam, że miasto zaczyna się od marzenia miejsca. A więc teraz mamy nowe marzenie, klaster miejski.

Klaster więc rozwiąże nasze problemy. Ale to jest dalej część naszego wspólnego terytorium i naszej za nie odpowiedzialności. Wiek fałszywej racjonalności początków połowy uprzedniego stulecia i wiary w racjonalność rozumu stworzył miasto stref, miasto jednolite. Miasto, w którym jednowymiarowe obszary zamieszkania, pracy, wypoczynku pozwalały redukować różnorodność i wielość emocji ludzkich do racjonalnego logicznego obrazu nowego życia miejskiego i jednowymiarowego jego obywatela, czyli totalitaryzmu racjonalności, bez potrzeby samorządności miejskiej i współodpowiedzialności.

A miasto przecież jest niejednorodne, jest wielowymiarowe niesie ze sobą różne szanse, możliwości. I tak jak okres modernizmu i jednowymiarowości struktury miejskiej odchodzi w niepamięć razem z ekonomią monopoli tamtego czasu, tak dzisiaj nowa ekonomia, która jest ekonomią sieci małych firm, relacji w wolności wyboru, innowacji i nowych mechanizmów oraz standardów komunikacyjnych, buduje nowe miasto.

Miasto klastrów wypiera miasto monofunkcyjnej przestrzeni i hierarchicznego jednolitego zarządzania. Daje poczucie możliwości współdecydowania. To nie jest tylko bliskość przestrzenna. To jest otwartość jego uczestników na partnera, bez względu na to czy jest on przedsiębiorcą czy naukowcem, czy reprezentuje świat kultury, lub organizacji pozarządowej. Można by powiedzieć, że klaster to współpraca poza polityką, która tak silnie wdziera się w nasze wzajemne relacje.

A zatem współczesne miasto globalne nie może być miastem monofunkcyjnym i będzie eliminować swoje monofunkcyjne obszary, dzielnice biurowców, wielkie osiedla mieszkaniowe. Polityka miejska musi więc wspierać rozwój różnorodności miejskiej, bo tylko ona pozwoli na innowacyjną konkurencyjność przestrzeni miejskiej, na nasze dobre w nim życie. Może więc miasto klastrów.

Coraz częściej mamy poczucie, że nasze życia w mieście dotyczy tylko niektórych jego fragmentów. Inne części miasta są nam obojętne, obce, a czasem nawet wydają się wrogie. A przecież miasto jest całością. Skąd więc ta fragmentyzacja przestrzeni miasta w naszym jego odczuwaniu? Dlaczego zaczyna ono przypominać porozrywane kawałki struktury bez spoistości? Czy jest to rezultat dotychczasowych metod planowania lub jego braku?

A może niedostatków w zarządzaniu przez nieumiejętność dostrzegania miasta jako sieci relacji międzyludzkich, istniejących również poza obszarem administracyjnej odpowiedzialności. Lub może to my sami w codzienności, natłoku zajęć, skupieni na sobie i swoich sprawach zaczynamy się alienować, przestajemy aktywnie uczestniczyć w życiu miejskim, nie interesujemy się nim, chyba że zaczyna dotyczyć to naszych osobistych interesów. Więc inwestycji, która zakłóci widok za oknem, lub sprowadzi niepożądanych sąsiadów, czy też zabierze nam nasze ulubione miejsca. A miasto podlega zmianom, musi się przekształcać.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu