Liberalna pogromczyni Johnsona

Wielka Brytania może porzucić rozwód z Unią. Tak się stanie, jeśli grudniowe wybory wygra koalicja liberałów i laburzystów. Byłaby to zasługa Jo Swinson.

Publikacja: 29.10.2019 18:58

Szefowa Liberalnych Demokratów Jo Swinson (w środku) zaczęła poselską karierę w 2005 roku w wieku 25

Szefowa Liberalnych Demokratów Jo Swinson (w środku) zaczęła poselską karierę w 2005 roku w wieku 25 lat. Jej ambicje rosną

Foto: AFP

Boris Johnson znalazł wreszcie godnego siebie przeciwnika. 39-letnia Szkotka na czele Liberalnych Demokratów stoi zaledwie od lipca, ale już radykalnie zmieniła kierunek, w którym rozwija się Wielka Brytania. Najpierw Szkocka Partia Narodowa (SNP), a we wtorek także torysi i wreszcie laburzyści przyłączyli się do jej planu przedterminowych wyborów w tygodniu rozpoczynającym się 9 grudnia.

W parlamencie już we wtorek po południu panowała zresztą atmosfera kampanii wyborczej. I to brutalnej.

„Panie Corbyn, zachowuje się pan jak pana wzór Fidel Castro: democracia – si, elecciones – no" – prowokował lidera laburzystów Johnson.

„Te wybory wreszcie pozwolą pozbyć się rządów konserwatystów, którzy sieją nędzę w kraju, premiera, który ma autorytarne tendencje. Bruksela zgodziła się na odłożenie brexitu do 31 stycznia, premier tę propozycję przyjął. Mamy więc absolutną gwarancję, że nie dojdzie do wyjścia naszego kraju z Unii bez porozumienia. Od dawna mówiliśmy zaś, że to jest nasz podstawowy warunek zgody na przedterminowe wybory" – mówił Jeremy Corbyn, dlaczego ostatecznie poparł wcześniejsze wybory.

Mało kto ma jednak wątpliwości, że to tylko szukanie dobrego wytłumaczenia dla przymusowej sytuacji, w jakiej znaleźli się laburzyści. Suma głosów torysów, liberałów i SNP i tak wystarczyłaby dla przyspieszenia terminu głosowania, pozostawiając wrażenie, że Partia Pracy boi się wyroku urn. Dlatego to strategia Swinson była w tej sprawie decydująca.

Droga do drugiego referendum

„WTF (co k...a) ona robi? Przecież to pomoże Johnsonowi dopłynąć do wyborów na fali popularności lidera, który za wszelką cenę chciał doprowadzić do brexitu, ale parlament mu na to nie pozwolił" – zastanawiał się we wtorek należący do rosyjskiego oligarchy Aleksandra Lebiediewa dziennik „The Independent".

Ale Swinson, jak w pokerze, liczy, że w ciągu pięciu tygodni, jakie pozostały do głosowania, to ona przeciągnie na swoją stronę krytyczną część opinii publicznej. Podczas gdy lider Partii Pracy Jeremy Corbyn pozostaje rozdarty między wyjściem a pozostaniem w Unii, liberałowie zajęli jasne stanowisko: odwołanie art. 50 UE i trwałe pozostanie Wielkiej Brytanii w zjednoczonej Europie.

– Scena polityczna coraz mocniej polaryzuje się między zwolennikami i przeciwnikami integracji. To napędza głosy liberałom. Pojawiają się już sondaże, które dają im większe poparcie niż Partii Pracy. Istniejący od początku XX wieku układ, w którym dominują torysi i laburzyści, po raz pierwszy jest zagrożony – mówi „Rz" Maddy Thimont Jack, ekspertka londyńskiego Government Institute. – Jeżeli po wyborach większość zdobędzie koalicja laburzystów, liberałów i SNP, to doprowadzi do ponownego referendum. A gdyby zwyciężyli w nim przeciwnicy brexitu, nowy rząd odwoła rozwód z Unią – dodaje.

To zaś nie jest scenariusz wyssany z palca. Najnowszy sondaż YouGov daje torysom 36 proc. głosów, wyraźnie mniej niż łączne poparcie laburzystów (23 proc.) i liberałów (18 proc.). Po części to wynik ograniczonego, ale jednak znaczącego odpływu do Partii Brexitu (12 proc.) Nigela Farage'a konserwatywnych wyborców zawiedzionych tym, że Johnson nie doprowadził do wyjścia kraju z Unii.

– Gdy w 2017 Theresa May ogłaszała przedterminowe wybory, torysi także przodowali w sondażach. A jednak stracili większość – mówi „Rz" Steven Clarke z londyńskiej Resolution Fondation.

Z powodu większościowej ordynacji mandaty zyskują ci, których zwolennicy są skoncentrowani w jasno zdefiniowanych okręgach.

– Na liberałów głosuje przede wszystkim Londyn i południowo-wschodnia Anglia, najbardziej zamożna część kraju – mówi Steven Clarke.

YouGov wskazuje, że w ewentualnym referendum 58 proc. poparłoby pozostanie we Wspólnocie, a 42 proc. byłoby przeciw. Ale Swinson naciska, aby prawo do głosowania w wyborach do parlamentu i referendum uzyskało także przeszło 3 mln obywateli UE, którzy na stałe mieszkają na Wyspach. Oraz ci, którzy ukończyli 16 lat. To ostatecznie przesądziłoby o wyniku głosowania na rzecz integracji. Corbyn we wtorek przychylił się do tej propozycji. W 2016 r. głosować mogli tylko obywatele brytyjscy. Ale rząd sygnalizuje, że w takim przypadku wycofa projekt rezolucji o wyborach spod głosowania.

Jednak liderka liberałów już wymusiła na Johnsonie, aby w okresie pozostającym do wyborów Izba Gmin nie ratyfikowała umowy rozwodowej, jaką premier przywiózł z Brukseli dwa tygodnie temu i która w pierwszym czytaniu została przyjęta przez parlament 329 głosami przy 299 przeciw.

Przeciw niezależnej Szkocji

Ostatni raz liberałowie byli u władzy w latach 2010–2015. Ich ówczesny przywódca Nick Clegg wszedł w koalicję z konserwatystami Davida Camerona. Partia wyszła z tego doświadczenia zmarginalizowana: zapłaciła cenę za ostrą politykę oszczędnościową, na którą nie miała większego wpływu.

Eksperyment Swinson oznacza więc radykalny zwrot ugrupowania ku potencjalnej koalicji z pryncypialnym socjalistą Corbynem, który w przeszłości opowiadał się za nacjonalizacją wielkich banków, rozbudową opieki społecznej czy wyjściem z NATO. Szkotka jest jednak znana z niezależnego myślenia. W londyńskiej siedzibie Humanistów, organizacji, do której należy i w której rytuale brała ślub, można usłyszeć, że w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, w którym szczęście osiąga się poprzez odkrycie Planu Bożego na świat, każdy „powinien szukać własnego sensu życia" i korzystać z niego tak bardzo, jak tylko się da. Bo innego niż to na Ziemi nie będzie.

Wybrana po raz pierwszy do Izby Gmin w 2005 r., miała wówczas tylko 25 lat, najmniej ze wszystkich deputowanych. Zwolenniczka umocnienia praw kobiet i małżeństw homoseksualnych, urodzona w Glasgow Swinson jest jednak zdecydowaną przeciwniczką szkockiej niepodległości. A to może skomplikować ewentualne negocjacje nad budową koalicji rządowej.

„Rozbicie trwającej od 44 lat unii z Europą będzie niezwykle bolesne. Ale tym bardziej tragiczne byłoby zerwanie 300-letniej unii z Anglią" – uważa.

Mimo wszystko liberałów i szkockich secesjonistów łączy wiele kluczowych interesów doraźnych. O ile SNP za warunek budowy koalicji z laburzystami stawia organizację już w przyszłym roku referendum w sprawie niepodległości prowincji (bez brexitu szanse na jego sukces znacznie spadają), o tyle Swinson będzie się domagać zmiany ordynacji wyborczej na proporcjonalną. Taka zmiana zapewniłaby trwałe miejsce dla jej ugrupowania na brytyjskiej scenie politycznej.

Boris Johnson znalazł wreszcie godnego siebie przeciwnika. 39-letnia Szkotka na czele Liberalnych Demokratów stoi zaledwie od lipca, ale już radykalnie zmieniła kierunek, w którym rozwija się Wielka Brytania. Najpierw Szkocka Partia Narodowa (SNP), a we wtorek także torysi i wreszcie laburzyści przyłączyli się do jej planu przedterminowych wyborów w tygodniu rozpoczynającym się 9 grudnia.

W parlamencie już we wtorek po południu panowała zresztą atmosfera kampanii wyborczej. I to brutalnej.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782