Reklama
Rozwiń

Wielka Brytania za dwa lata opuści Unię Europejską

Za dwa lata Wielkiej Brytanii nie będzie w Unii Europejskiej. Liczba członków UE pierwszy raz zmaleje.

Aktualizacja: 29.03.2017 09:34 Publikacja: 28.03.2017 20:15

Theresa May nie chce unii celnej ani jednolitego rynku.

Theresa May nie chce unii celnej ani jednolitego rynku.

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Brukseli

Po dziewięciu miesiącach od referendum, w którym większość Brytyjczyków powiedziała „nie" Unii Europejskiej, rusza formalnie proces Brexitu.

W środę premier Theresa May prześle list do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, żeby formalnie zawiadomić go o zamiarze opuszczenia UE i uruchomieniu art. 50 unijnego traktatu. Przewiduje on dwa lata na negocjacje umowy rozwodowej, która ma zawierać warunki wyjścia z Unii.

Trzy najważniejsze sprawy

Na teraz wiadomo, że najważniejsze do uzgodnienia są prawa obywateli UE, w tym miliona Polaków żyjących na Wyspach, i prawa Brytyjczyków rezydujących w innych krajach UE.

Po drugie, rachunek za Brexit uwzględniający głównie zobowiązania Londynu podjęte w perspektywie budżetowej na okres 2014–2020. Po trzecie, los Irlandii Północnej.

Reklama
Reklama

W imieniu UE negocjacje będzie prowadził Michel Barnier, Francuz.

– Jest właściwą osobą. Był ministrem, komisarzem i eurodeputowanym, zna więc dobrze wszystkie kluczowe w tym procesie instytucje. Jednocześnie charakteryzuje go kultura łagodzenia, a nie dążenia do konfliktów, co jest bardzo ważne. Ponadto był komisarzem ds. rynków finansowych i świetnie zna specyfikę Wielkiej Brytanii. A jest już prawie pewne, że dla usług finansowych będzie musiała powstać osobna umowa – ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Danuta Hübner, przewodnicząca Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego.

To ta komisja pod koniec negocjacji oceni umowę i na tej podstawie Parlament Europejski wyda lub nie zgodę na jej podpisanie.

Brytyjski pomysł. Dla Austrii

Pierwszy raz członek UE decyduje o opuszczeniu Wspólnoty. Ale też w przeszłości nie było takiej formalnej możliwości. Artykuł 50 wprowadzono dopiero w traktacie lizbońskim, który obowiązuje od 1 grudnia 2009 roku.

Pomysłodawcą tego zapisu jest brytyjski dyplomata John Kerr, ale paradoksalnie, gdy go proponował, nie miał wcale na myśli swojego kraju. Działo się to w latach 2002–2003, gdy międzynarodowy konwent z udziałem polityków i dyplomatów pracował nad konstytucją dla Europy. Wtedy nad Austrią wisiał złowrogi cień Jörga Haidera, a UE zamroziła swoje relacje dyplomatyczne z tym krajem.

– Wydawało mi się wtedy bardzo prawdopodobne, że ewentualny dyktatorski reżim w Europie chciałby opuścić Unię. I logiczne byłoby posiadanie ram dla takiego wyjścia, żeby uniknąć chaosu – powiedział emerytowany dyplomata w rozmowie z portalem Politico.eu.

Reklama
Reklama

Okres przejściowy

Negocjacje potrwają dwa lata, bo tak przewiduje artykuł 50. Teoretycznie można je przedłużyć za jednomyślną zgodą obu stron, na razie nikt jednak takiej opcji nie rozważa.

– To bardzo mało czasu, a chyba brytyjska opinia publiczna nie zdaje sobie jeszcze sprawy, jak będzie to trudne – mówi Hübner.

W praktyce same negocjacje potrwają nawet krócej, szacuje się, że około 1,5 roku, bo najpierw trzeba przyjąć mandat, a potem na koniec zostawić kilka miesięcy na ratyfikowanie porozumienia. W takim scenariuszu 29 marca 2019 roku Wielka Brytania nie będzie częścią UE.

Prawdopodobnie jednak jeszcze przez jakiś okres przejściowy – dwa–trzy lata – część obecnej legislacji będzie obowiązywać, bo po prostu nie da się tego przerwać z dnia na dzień.

Jak wyjaśnia Danuta Hübner, nie ma jednak mowy o stopniowym wygaszaniu praw i obowiązków w tym okresie.

– Nie ma takiej formuły prawnej. W okresie przejściowym wszystko obowiązuje tak jak wcześniej, łącznie z jurysdykcją Trybunału Sprawiedliwości – mówi europosłanka.

Reklama
Reklama

Przez te dwa lata będzie negocjowana umowa rozwodowa, ale jeszcze nie porozumienie o przyszłych relacjach. Te drugie negocjacje prawdopodobnie nastąpią właśnie w okresie przejściowym.

Umowa rozwodowa będzie podpisywana ze świadomością ogólnego docelowego modelu, ale bez znajomości jego szczegółów. Ta pierwsza umowa musi być zatwierdzona jednomyślnie przez 27 państw, ale w tej drugiej będzie obowiązywała procedura większościowa.

Tak jak Ukraina?

Z dotychczasowych wypowiedzi Theresy May wynika, że Wielka Brytania nie chce być częścią jednolitego rynku, nie chce też unii celnej. Bo nie wyobraża sobie zachowania swobody przepływu pracowników z UE, płatności finansowych na jej rzecz czy jurysdykcji unijnego sądu.

A to wszystko jest wymagane w zamian za dostęp do wspólnego rynku, o czym wiedzą Norwegia, Islandia czy Szwajcaria. Prawdopodobnie więc nowe porozumienie będzie konstruowane na wzór tego z Ukrainą czy Kanadą. Byłaby to pogłębiona umowa o wolnym handlu.

Na razie, jeszcze na etapie konsultacji, a nie negocjacji, państwa UE są zjednoczone. W Brukseli słychać jednak nieoficjalnie obawy, że Londyn może chcieć stosować taktykę dzielenia. I na przykład Polska mogłaby być zainteresowana łagodniejszymi warunkami Brexitu dla Londynu w zamian za preferencje dla jej obywateli, tak licznie przebywających na Wyspach.

Reklama
Reklama

Wątpliwości budzi też przyszła postawa premiera Irlandii, bo krajowi temu najbardziej zależy na jak najbliższych i najbardziej przyjaznych relacjach z Wielką Brytanią, nawet za wysoką cenę. Dublin chce bowiem utrzymania faktycznie otwartej granicy między Irlandią i Irlandią Północną, co z punktu widzenia prawa UE jest właściwie niemożliwe.

Korespondencja z Brukseli

Po dziewięciu miesiącach od referendum, w którym większość Brytyjczyków powiedziała „nie" Unii Europejskiej, rusza formalnie proces Brexitu.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1234
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1233
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1232
Świat
Podcast „Rzecz w tym”: Dlaczego Czesi nagle zakochali się w Polsce?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1231
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama