W poniedziałek wieczorem wydawało się, że trwający od blisko trzech lat chocholi taniec Theresy May wokół warunków wyjścia kraju z Unii wreszcie dobiegł końca. Ku zaskoczeniu Downing Street spiker Izby Gmin John Bercow, powołując się na zapomniany przepis z 1604 roku, ogłosił, że na tej samej sesji parlamentu nie można dwa razy poddawać pod głosowanie identycznej rezolucji.
Czytaj także: Chińska kurtyna
Nagle desperackie starania szefowej rządu, aby przeciągnąć na swoją stronę najbardziej eurosceptyczne skrzydło Partii Konserwatywnej oraz unionistów z Ulsteru i zdążyć z ratyfikacją umowy rozwodowej jeszcze przed czwartkowym szczytem w Brukseli został całkowicie storpedowane. Plan May został przecież na obecnej sesji parlamentu odrzucony większością 149 głosów w minionym tygodniu, a jego treść nie może być zmieniona, bo Bruksela na dalsze rokowania się nie zgadza.
Kot o imieniu Brexit
Wielka Brytania zmierza więc do katastrofy i wyjdzie 29 marca z Unii bez żadnego porozumienia?
Przywódcy Unii już od dłuższego czasu zapowiadali, że nie zgodzą się na odłożenie brexitu, jeśli Londyn nie przedstawi wiarygodnej strategii rozwodu ze Wspólnotą.